Wpisy archiwalne w kategorii
Solo
Dystans całkowity: | 13883.98 km (w terenie 2058.68 km; 14.83%) |
Czas w ruchu: | 567:49 |
Średnia prędkość: | 24.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 4674.00 km/h |
Suma podjazdów: | 4471 m |
Maks. tętno maksymalne: | 226 (116 %) |
Maks. tętno średnie: | 189 (97 %) |
Suma kalorii: | 281556 kcal |
Liczba aktywności: | 298 |
Średnio na aktywność: | 46.59 km i 1h 54m |
Więcej statystyk |
Sobota, 15 maja 2010
Kategoria Solo
km: | 54.77 | km teren: | 15.00 |
czas: | 02:12 | km/h: | 24.90 |
Już od dłuższego czasu cieszyłem się na weekendową wizytę w domu czekając z utęsknieniem na spotkanie z rowerkiem. Tym bardziej się ucieszyłem kiedy udało mi się jak udało się przyjechać jeszcze wcześniej i na dłużej. Niestety wspaniała tegoroczna pogoda konkretnie komplikowała mi plany serwując deszcz niemal nieprzerwanie od środy aż do wczoraj.
Na szczęście dzisiejszy dzień był inny, rano trochę pokropiło, ale następnie już było całkiem przyjemnie. W pewnym momencie nawet świeciło słońce.
Po ogarnięciu domowych obowiązków i obiadu poszedłem trochę pokręcić.
Trasa dzisiejszego wyjazdu była dość standardowa, ale nie jak na ten rok. Po tegorocznej zimie każda wizyta w terenie to małe wyzwanie, choć widzę, że wygląda już w lasach trochę lepiej.
Dzisiaj po dostaniu się na Kręciwilk wjechałem na żółty pieszy i nim dotarłem do Olsztyna następnie przez Sokole Góry do Zrębic i już asfaltowo do Biskupic, następnie Choroń, Poraj i Poczesna. Po drodze jeszcze wizyta w częstochowskim Decathlonie. Chciałem kupić siostrze nowy licznik, a kupiłem sobie torbę na nerkę.
Prezentuje się następująco:
Na szczęście dzisiejszy dzień był inny, rano trochę pokropiło, ale następnie już było całkiem przyjemnie. W pewnym momencie nawet świeciło słońce.
Po ogarnięciu domowych obowiązków i obiadu poszedłem trochę pokręcić.
Trasa dzisiejszego wyjazdu była dość standardowa, ale nie jak na ten rok. Po tegorocznej zimie każda wizyta w terenie to małe wyzwanie, choć widzę, że wygląda już w lasach trochę lepiej.
Dzisiaj po dostaniu się na Kręciwilk wjechałem na żółty pieszy i nim dotarłem do Olsztyna następnie przez Sokole Góry do Zrębic i już asfaltowo do Biskupic, następnie Choroń, Poraj i Poczesna. Po drodze jeszcze wizyta w częstochowskim Decathlonie. Chciałem kupić siostrze nowy licznik, a kupiłem sobie torbę na nerkę.
Prezentuje się następująco:
Poniedziałek, 3 maja 2010
Kategoria Solo
km: | 27.28 | km teren: | 4.00 |
czas: | 01:07 | km/h: | 24.43 |
W tym roku pogoda w majowy weekend nie rozpieszczała nas. Tuż przed jego rozpoczęciem mieliśmy niemal lato, a już w sobotę rano jak było każdy widział. Plany sobotnio - niedzielnie nie obejmowały jazdy na rowerze, ale liczyłem, że dzisiaj uda się gdzieś pojechać. Niestety od rana pogoda była dość niepewna, a może właśnie pewna - deszcz musiał spaść, prędzej czy później.
Z uwagi na fakt, że ostatni jeździłem tyle co nic chciałem się ruszyć z domu. Wiedziałem, że na dłuższą jazdę nie ma co liczyć, ale chciałem chociaż trochę pokręcić. Postanowiłem pozwiedzać miasto i tak też zrobiłem. Za dużo jazdy nie było, bo deszcz mnie przygonił do domu, ale zawsze coś, najważniejsze, że udało się w ogóle ruszyć.
Z uwagi na fakt, że ostatni jeździłem tyle co nic chciałem się ruszyć z domu. Wiedziałem, że na dłuższą jazdę nie ma co liczyć, ale chciałem chociaż trochę pokręcić. Postanowiłem pozwiedzać miasto i tak też zrobiłem. Za dużo jazdy nie było, bo deszcz mnie przygonił do domu, ale zawsze coś, najważniejsze, że udało się w ogóle ruszyć.
Niedziela, 18 kwietnia 2010
Kategoria Solo
km: | 66.37 | km teren: | 10.00 |
czas: | 02:25 | km/h: | 27.46 |
Ostatni dzień wizyty w domu i wolnego w połączeniu z piękną, niemal letnią pogodą musiał zaowocować jazdą na rowerze. Dzisiaj musiałem znaleźć kompromis bo czas na jazdę niestety znów trochę ograniczony, a chciałem go w pełni wykorzystać. Udało się praktycznie co do minuty.
Trasę starałem się tak zaplanować, by pod wiatr kręcić w początkowej części trasy, jak się okazało, obierając kierunek południowy nie było to do końca możliwe do zrealizowania.
Z domu wyruszyłem w kierunku Olsztyna, jadąc przez Kręciwilk i Skrajnicę. W Olsztynie obrałem kierunek na Biskupice, następnie Zrębice i Piasek. Przez Czepurkę dotarłem do Bukowna, gdzie zrobiłem krótką przerwę na kilka fotek i ruszyłem w drogę powrotną. Przez Turów, Olsztyn, Kusięta i Kręciwilk wróciłem do domu. Pod koniec już konkretnie zmęczony, jednak na taką trasę wypadałoby już zabrać ze sobą chociaż coś do picia.
Trasę starałem się tak zaplanować, by pod wiatr kręcić w początkowej części trasy, jak się okazało, obierając kierunek południowy nie było to do końca możliwe do zrealizowania.
Z domu wyruszyłem w kierunku Olsztyna, jadąc przez Kręciwilk i Skrajnicę. W Olsztynie obrałem kierunek na Biskupice, następnie Zrębice i Piasek. Przez Czepurkę dotarłem do Bukowna, gdzie zrobiłem krótką przerwę na kilka fotek i ruszyłem w drogę powrotną. Przez Turów, Olsztyn, Kusięta i Kręciwilk wróciłem do domu. Pod koniec już konkretnie zmęczony, jednak na taką trasę wypadałoby już zabrać ze sobą chociaż coś do picia.
Piątek, 16 kwietnia 2010
Kategoria Solo
km: | 36.26 | km teren: | 8.00 |
czas: | 01:21 | km/h: | 26.86 |
Eh, czasu na jazdę tyle co nic, ostatnio mieszkam sobie w stolicy, bez roweru, choć nawet jakbym go tam miał to czasu na jazdę nie wiem czy dałbym radę wygospodarować. Przyjazd do domu na kilka dni oznaczał dla mnie, że może w końcu uda się ruszyć z domu. Niestety czasu bardzo mało, bo na głowie wiele spraw, a do tego wczorajsza pogoda była wybitnie nierowerowa. Dzisiaj było już lepiej, choć bez rewelacji, silny wiatr, a do tego po południu zrobiło się dość zimno.
Na szczęście udało mi się znaleźć trochę czasu, by choć na trochę ruszyć się z domu. Niby nie wiele, ale zawsze coś, liczy się, że można było coś pokręcić.
Z domu dość standardowo, najpierw w kierunku Kręciwilka, następnie w teren w kierunku czerwonego rowerowego i nim przez Rezerwat Zielona Góra i Kusięta do Olsztyna. Powrót do domu przez Skrajnicę, rowerostradą i Kręciwilk.
Na szczęście udało mi się znaleźć trochę czasu, by choć na trochę ruszyć się z domu. Niby nie wiele, ale zawsze coś, liczy się, że można było coś pokręcić.
Z domu dość standardowo, najpierw w kierunku Kręciwilka, następnie w teren w kierunku czerwonego rowerowego i nim przez Rezerwat Zielona Góra i Kusięta do Olsztyna. Powrót do domu przez Skrajnicę, rowerostradą i Kręciwilk.
Niedziela, 4 kwietnia 2010
Kategoria Solo
km: | 52.74 | km teren: | 17.00 |
czas: | 01:58 | km/h: | 26.82 |
Ostatnio czasu na jazdę mam tyle co nic, tym chętniej skorzystałem dzisiaj z możliwości jazdy, do tego przy dobrej pogodzie. Po porannym świętowaniu, chwili odpoczynku i zakończeniu relacji F1 ruszyłem przed siebie. W planach był standardowo Olszyn, do tego asfaltem. Po drodze jednak przypomniałem sobie ostatnie relacje, że zarówno początkowa część żółtego pieszego, jak również niebieski rowerowy do Dębowca jest przejezdny. Postanowiłem wybrać właśnie tę trasę i pierwszy raz w tym sezonie wjechać w teren. Niebieskim rowerowym dojechałem do samego Dębowca, następnie asfaltem w kierunku Biskupic i wjazd na żółty pieszy w Sokole Góry, tu niestety już tak miło nie było, szlak praktycznie nieprzejezdny, dlatego postanowiłem zawrócić z powrotem do Biskupic i do Olsztyna dotrzeć asfaltem. Do domu wróciłem również asfaltowo przez Kusięta.
Widok na Sokole Góry:
Widok na Sokole Góry:
Piątek, 26 marca 2010
Kategoria >100, Masa Krytyczna, Nocna Jazda, Solo, Z Ekipą
km: | 101.50 | km teren: | 3.00 |
czas: | 04:27 | km/h: | 22.81 |
Podobno ostatni dzień tak ładnej pogody, szkoda było go nie wykorzystać. Rano zajęty więc nic się nie udało ale w planach była wizyta na Masie Krytycznej.
Z domu ruszyłem się dwie godziny wcześniej by pojechać coś więcej. Wybór padł na asfaltową pętlę przez Poczesną, Poraj, Choroń, Biskupice i Olsztyn. Wszystko w zasadzie byłoby ok, ale źle sobie obliczyłem czas i w Choroniu zorientowałem się, że w zasadzie to nie zdążę na Masę. Dodatkowo jeszcze musiałem podjechać do domu przebrać i zabrać oświetlenie. Tak więc sprintem przez ponad 20 km do domu, szybka akcja i znowu sprint na miejsce spotkania. O dziwo spóźniłem się tylko 5 minut, wszyscy czekali ;).
Następnie wspólny przejazd, wreszcie w tempie masowym, praktycznie nie przekraczaliśmy 9 km/h, co w przypadku Częstochowskiej Masy stanowi naprawdę sukces. Drugim sukcesem była frekwencja, bo stawiło się 150 rowerzystów i rolkarzy.
Po wszystkim tradycyjnie jeszcze wspólny wyjazd i tak w sześcioosobowym składzie udaliśmy się do Olsztyna. W drodze do domu jeszcze dodatkowa pętla, bo setka w zasięgu i trzeba było skorzystać.
Na koniec szprychówka z dzisiejszej Masy:
Z domu ruszyłem się dwie godziny wcześniej by pojechać coś więcej. Wybór padł na asfaltową pętlę przez Poczesną, Poraj, Choroń, Biskupice i Olsztyn. Wszystko w zasadzie byłoby ok, ale źle sobie obliczyłem czas i w Choroniu zorientowałem się, że w zasadzie to nie zdążę na Masę. Dodatkowo jeszcze musiałem podjechać do domu przebrać i zabrać oświetlenie. Tak więc sprintem przez ponad 20 km do domu, szybka akcja i znowu sprint na miejsce spotkania. O dziwo spóźniłem się tylko 5 minut, wszyscy czekali ;).
Następnie wspólny przejazd, wreszcie w tempie masowym, praktycznie nie przekraczaliśmy 9 km/h, co w przypadku Częstochowskiej Masy stanowi naprawdę sukces. Drugim sukcesem była frekwencja, bo stawiło się 150 rowerzystów i rolkarzy.
Po wszystkim tradycyjnie jeszcze wspólny wyjazd i tak w sześcioosobowym składzie udaliśmy się do Olsztyna. W drodze do domu jeszcze dodatkowa pętla, bo setka w zasięgu i trzeba było skorzystać.
Na koniec szprychówka z dzisiejszej Masy:
Środa, 24 marca 2010
Kategoria Po mieście, Solo
km: | 52.30 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:51 | km/h: | 28.27 |
Dzisiaj również do pracy, ale już na podstawowym bike'u i co ważniejsze nie standardowo. Korzystając z okazji, że zaczynałem koło południa postanowiłem wstać wcześniej i nacieszyć się piękną pogodą i rowerem. Na początku do Olsztyna przez Kusięta, następnie dalej do Biskupic i przez Choroń i Poraj do pracy. Generalnie dojazd zamiast 10 km wyszedł znacznie dłuższy. Po wszystkim powrót do domu już normalnie, i to tylko ze względu na fakt, że popołudniu musiałem jeszcze stawić się na zajęciach i czasu nie miałem w nadmiarze.
Poniedziałek, 22 marca 2010
Kategoria Solo
km: | 43.53 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:40 | km/h: | 26.12 |
Wczoraj niestety nie udało się powitać wiosny, rano w w pracy, a pod wieczór kiedy już miałem zamiar się ruszyć wzięło się i rozpadało. Dzisiaj, choć trochę chłodniej na szczęście sucho i bez deszczu, wiejący wiatr sprawnie uporał się z drogami po nocnych opadach i wszędzie asfalty były suche.
Wybrałem się do Olsztyna jadąc przez Kusięta i Skrajnicę, po drodze zaglądając do lasu, gdzie widok jest straszny. Coś czuję, że przez długi czas nie będzie dane pojeździć szlakami leśnymi, bo zalega tam ogromna ilość powalonych drzew.
W samym już Olsztynie nawrót na rondzie i jazda w kierunku Kusiąt, następnie Brzyszów i Srocko oraz wizyta w centrum miasta i odwiedziny w znajomym sklepei rowerowym. Odebrałem plakaty na piątkową Masę i udałem się w kierunku domu. Mam nadzieję, że w końcu uda się na nią wybrać, bo przez ostatnie miesiące jakoś nie było mi dane.
Wybrałem się do Olsztyna jadąc przez Kusięta i Skrajnicę, po drodze zaglądając do lasu, gdzie widok jest straszny. Coś czuję, że przez długi czas nie będzie dane pojeździć szlakami leśnymi, bo zalega tam ogromna ilość powalonych drzew.
W samym już Olsztynie nawrót na rondzie i jazda w kierunku Kusiąt, następnie Brzyszów i Srocko oraz wizyta w centrum miasta i odwiedziny w znajomym sklepei rowerowym. Odebrałem plakaty na piątkową Masę i udałem się w kierunku domu. Mam nadzieję, że w końcu uda się na nią wybrać, bo przez ostatnie miesiące jakoś nie było mi dane.
Niedziela, 28 lutego 2010
Kategoria Solo
km: | 50.64 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:05 | km/h: | 24.31 |
Dzisiejsza pogoda była wprost wyśmienita, szczególnie w porównaniu do tej panującej jeszcze całkiem niedawno. Od samego rana było słonecznie, a temperatura przekroczyła przyjemne 10 stopni. Po śniadaniu zebrałem się w sobie i ruszyłem przed siebie. Do wyboru trasy niestety tylko asfaltowe więc padło znów na Olsztyn, chyba najlepszy cel krótkich wyjazdów. Starałem się jednak znów trochę zmodyfikować trasę by nie było zbyt nudno. Jej pierwsza część w zasadzie nie różniła się znacznie od ostatniego wyjazdu i do Olsztyna dotarłem przez Kręciwilk, Odrzykoń i Skrajnicę, zamiast wizyty pod zamkiem udałem się do leśnego sprawdzić co się dzieje, jak to przy niedzieli pełen parking i nawet kilka znajomych pojazdów. Wróciłem na rynek w Olsztynie i udałem się w kierunku Kusiąt, tutaj zmieniłem znacznie trasę w porównaniu do ostatnich wyjazdów i pojechałem w kierunku Brzyszowa i Srocka. W drodze do domu zahaczyłem jeszcze o centrum. Ogólnie coraz bardziej widać już wiosnę, śnieg ginie w oczach, a po drodze spotkałem całkiem sporo innych rowerzystów. Szkoda tylko, że prognozy zwiastują jednak jeszcze powrót zimy ...
Kucelinka w Częstochowie i efekt roztopów:
Kucelinka w Częstochowie i efekt roztopów:
Piątek, 26 lutego 2010
Kategoria Solo
km: | 39.26 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:39 | km/h: | 23.79 |
Dzisiaj rano kolejny raz powitała mnie piękna pogoda. Zanim się się jednak zebrałem do wyjścia niebo pokryło się chmurami. Pomimo tego, że nie udało mi się jechać w promieniach słońca było bardzo przyjemnie.
Z racji braku możliwości jazdy w terenie wybór znów padł na Olsztyn, udało się jednak delikatnie zmodyfikować trasę i dzisiaj do celu dotarłem przez Skrajnicę. Krótka wizyta pod zamkiem, gdzie śnieg dosłownie ginie w oczach i znowu fotki zamku. Powrót do domu przez Kusięta.
Na drogach coraz mniej wody więc i jeździ się lepiej, w wielu miejscach nawet jest całkiem sucho.
Zamek w Olsztynie, i znacznie mniej śniegu.
Z racji braku możliwości jazdy w terenie wybór znów padł na Olsztyn, udało się jednak delikatnie zmodyfikować trasę i dzisiaj do celu dotarłem przez Skrajnicę. Krótka wizyta pod zamkiem, gdzie śnieg dosłownie ginie w oczach i znowu fotki zamku. Powrót do domu przez Kusięta.
Na drogach coraz mniej wody więc i jeździ się lepiej, w wielu miejscach nawet jest całkiem sucho.
Zamek w Olsztynie, i znacznie mniej śniegu.