Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2012
Dystans całkowity: | 123.06 km (w terenie 25.00 km; 20.32%) |
Czas w ruchu: | 05:41 |
Średnia prędkość: | 21.65 km/h |
Maksymalna prędkość: | 39.82 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 146 (75 %) |
Suma kalorii: | 3077 kcal |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 30.77 km i 1h 25m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 26 marca 2012
km: | 17.28 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:47 | km/h: | 22.06 |
Zamiast czterech kółek. Bez szału.
Niedziela, 18 marca 2012
Kategoria Z Ekipą
km: | 58.97 | km teren: | 15.00 |
czas: | 02:38 | km/h: | 22.39 |
Nie wiem czym sobie zasłużyłem na taką pogodę w swój wolny weekend. Z uwagi na fakt, że posiadam taki tylko jeden w miesiącu tym milej, kiedy za oknem świat wygląda tak pięknie. W domu nie byłem już dość długo więc postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym, spakowałem do samochodu rower i kilka innych drobiazgów i postanowiłem odwiedzić rodzinne miasto. Sobota dla rodziny, natomiast niedziela dla braci rowerowej i bike'a.
Już myślałem, że będę kręcił sam, kiedy rano dostałem telefon i zachęcony słowami "ruszaj dupę i max za 20 min na pkp raków" ubrałem się i stawiłem się na miescu zbiórki. Czekali na mnie Poisonek, Piter, Zbyszek i jeszcze kilka osób. Ruszyliśmy we czwórkę w kierunku Poraja, gdzie dotarliśmy "najkrótszą" drogą. Nad zalewem wizyta w Tawernie na ternie ośrodka żeglarskiego, która powitała nas zamknięta na cztery spusty.
Niezrażeni zastaną sytuacją ruszyliśmy do mekki częstochowskich rowerzystów, czyli Olsztyna. Dotarliśmy na miejsce jadąc przez Choroń i Biskupice oraz Sokole Góry. Pod samym zamkiem spotkanie ze sporą liczbą rowerzystów, w tym starą, dobrą i dawno niewidzianą Ekipą. Krótka posiadówka i powrót do domu przez Skrajnicę.
Po drodze, w Kamienicy Polskiej spotkaliśmy ukrywającego się do dzisiaj miszcza parkowania, proszę jaki spryciarz:
Już myślałem, że będę kręcił sam, kiedy rano dostałem telefon i zachęcony słowami "ruszaj dupę i max za 20 min na pkp raków" ubrałem się i stawiłem się na miescu zbiórki. Czekali na mnie Poisonek, Piter, Zbyszek i jeszcze kilka osób. Ruszyliśmy we czwórkę w kierunku Poraja, gdzie dotarliśmy "najkrótszą" drogą. Nad zalewem wizyta w Tawernie na ternie ośrodka żeglarskiego, która powitała nas zamknięta na cztery spusty.
Niezrażeni zastaną sytuacją ruszyliśmy do mekki częstochowskich rowerzystów, czyli Olsztyna. Dotarliśmy na miejsce jadąc przez Choroń i Biskupice oraz Sokole Góry. Pod samym zamkiem spotkanie ze sporą liczbą rowerzystów, w tym starą, dobrą i dawno niewidzianą Ekipą. Krótka posiadówka i powrót do domu przez Skrajnicę.
Po drodze, w Kamienicy Polskiej spotkaliśmy ukrywającego się do dzisiaj miszcza parkowania, proszę jaki spryciarz:
Wtorek, 13 marca 2012
Kategoria Po mieście
km: | 21.17 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:59 | km/h: | 21.53 |
Kilka spraw na mieście, zamiast popularnych ostatnio 4 kółek.
Niedziela, 4 marca 2012
Kategoria Solo
km: | 25.64 | km teren: | 10.00 |
czas: | 01:17 | km/h: | 19.98 |
Inauguracja sezonu i roweru. Nie jeździłem od 79 dni, ale o rowerze nie zapomniałem. Przez zimę zrealizowałem wizję, która pojawiła się u mnie już jakiś czas temu. Zaczęło się od nowej Reby, a z uwagi na fakt, że nowe modele nie oferują już jazdy na V-kach do kompletu sprawiłem sobie nowy model Shimano XT oraz koła DT X1900.
Przed wyjazdem ostatnie przygotowania, na swoje miejsce trafił licznik a na łańcuch trochę Finish Line'a. Uzupełniłem powietrze gdzie trzeba i ruszyłem cieszyć się pierwszymi przebłyskami wiosny.
Bez planu na trasę, bo jedyne co wiedziałem, to że będzie krótko, pokręciłem w stronę Łagiewnik. Plan był na asfalt, ale mijając wjazd do lasu w Arturówku nie mogłem się powstrzymać. Ku mojemu zaskoczeniu w terenie nie było masakry, w wielu miejscach dało się przejechać na sucho.
Wrażenie z jazdy na początek pozytywnie, rower zmienił geometrię, bo Reba jest sporo niższa niż Bomber. Sam amorek pracuje o niebo lepiej, a miałem okazję się przekonać na kocich łbach na leśnym dukcie. Hamulce się docierają więc zbyt wiele jeszcze powiedzieć się nie da, cieszy mnie cisza podczas hamowania, bo klocki Accenta w Avidach miały tendencję do piszczenia.
Nieskromnie powiem, że rower prezentuje się całkiem ładnie:
Na koniec jeszcze konsternacja, i to dwukrotnie. Raz to pierwszy (a co tam) kapeć w tym sezonie. Dwa, masakra, od ponad tygodnia mamy porządnego plusa a ludzie, proszę jak mądrze:
Przed wyjazdem ostatnie przygotowania, na swoje miejsce trafił licznik a na łańcuch trochę Finish Line'a. Uzupełniłem powietrze gdzie trzeba i ruszyłem cieszyć się pierwszymi przebłyskami wiosny.
Bez planu na trasę, bo jedyne co wiedziałem, to że będzie krótko, pokręciłem w stronę Łagiewnik. Plan był na asfalt, ale mijając wjazd do lasu w Arturówku nie mogłem się powstrzymać. Ku mojemu zaskoczeniu w terenie nie było masakry, w wielu miejscach dało się przejechać na sucho.
Wrażenie z jazdy na początek pozytywnie, rower zmienił geometrię, bo Reba jest sporo niższa niż Bomber. Sam amorek pracuje o niebo lepiej, a miałem okazję się przekonać na kocich łbach na leśnym dukcie. Hamulce się docierają więc zbyt wiele jeszcze powiedzieć się nie da, cieszy mnie cisza podczas hamowania, bo klocki Accenta w Avidach miały tendencję do piszczenia.
Nieskromnie powiem, że rower prezentuje się całkiem ładnie:
Na koniec jeszcze konsternacja, i to dwukrotnie. Raz to pierwszy (a co tam) kapeć w tym sezonie. Dwa, masakra, od ponad tygodnia mamy porządnego plusa a ludzie, proszę jak mądrze: