Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2013
Dystans całkowity: | 297.68 km (w terenie 73.00 km; 24.52%) |
Czas w ruchu: | 13:42 |
Średnia prędkość: | 21.73 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.63 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 226 (116 %) |
Maks. tętno średnie: | 151 (77 %) |
Suma kalorii: | 6138 kcal |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 37.21 km i 1h 42m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 23 czerwca 2013
Kategoria Z Ekipą
km: | 69.60 | km teren: | 25.00 |
czas: | 03:07 | km/h: | 22.33 |
Plan był prosty, jeśli pogoda pozwoli ruszamy z samego rana na rundę po jurze. Obserwacja pogody podczas wczorajszego powrotu i prognoz w domu nie wprowadzała optymizmu co do wyjazdu. Pełni szczęścia zapewniła jeszcze burza, która nie dość, że mnie obudziła w samym środku nocy, to jeszcze swoją intensywnością dała do zrozumienia, że z jazdy będą nici.
Rano sms do Pitera, że lipa i szybki zwrotny, że jedziemy, dzięki Piter za mobilizację bo warto się było ruszyć.
Z małym poślizgiem (w końcu to Piter czekał, a nie na Niego czekali) razem ze Stin14 ruszyliśmy w jurę. Na początek Kucelin i przez Zawodzie i Jastrząb w okolice zbiornika. Runda dookoła, bezpieczna by ominąć ewentualne rozlewiska i przez Masłońskie i Zaborze do Biskupic. W drodze do Olsztyna jeszcze przejazd przez Sokole i postój w Leśnym, gdzie jak co niedzielę zjechała się konkretna Ekipa szosowców i górali, wśród nich Voit, który razem z nami wrócił do Częstochowy. Tuż przed wyjazdem dotarli jeszcze Nataszka i Michaill, którzy pokręcili jeszcze do Zaborza.
Dzięki Panowie za wspólną jazdę i mobilizację, bo warunki do kręcenia okazały się dzisiaj idealne.
Rano sms do Pitera, że lipa i szybki zwrotny, że jedziemy, dzięki Piter za mobilizację bo warto się było ruszyć.
Z małym poślizgiem (w końcu to Piter czekał, a nie na Niego czekali) razem ze Stin14 ruszyliśmy w jurę. Na początek Kucelin i przez Zawodzie i Jastrząb w okolice zbiornika. Runda dookoła, bezpieczna by ominąć ewentualne rozlewiska i przez Masłońskie i Zaborze do Biskupic. W drodze do Olsztyna jeszcze przejazd przez Sokole i postój w Leśnym, gdzie jak co niedzielę zjechała się konkretna Ekipa szosowców i górali, wśród nich Voit, który razem z nami wrócił do Częstochowy. Tuż przed wyjazdem dotarli jeszcze Nataszka i Michaill, którzy pokręcili jeszcze do Zaborza.
Dzięki Panowie za wspólną jazdę i mobilizację, bo warunki do kręcenia okazały się dzisiaj idealne.
Sobota, 22 czerwca 2013
Kategoria Nocna Jazda
km: | 40.89 | km teren: | 15.00 |
czas: | 01:47 | km/h: | 22.93 |
Kolejny dzień odwiedzin w Częstochowie, pogoda lepsza rowerowo to i kombinowałem wyjazd. Inaczej niż wczoraj nie chciałem jechać sam. Telefon do Pitera okazał się strzałem w dziesiątkę bo zgłosił swoją chęć do jazdy. Złapałem Go gdzieś poza miastem więc spotkanie ustaliśmy na 20 z zamiarem kręcenia po zmroku. Cel prosty, Mekka Rowerzystów w Olsztynie. Szybka jazda pożarówką i browarek w leśnym. Powrót do domu po zmroku, możliwy dzięki uprzejmości Pitera, moje lampy zostały w Krakowie, a był już u nas taki jeden co chciał śmigać po nocy w lesie bez świateł. Ja podziękowałem i tradycyjnie widząc dokąd jedziemy pokręciliśmy w kierunku Częstochowy.
Oto, jakie możliwości daje focenie telefonem po zmroku, prawda, że profeska ...
Oto, jakie możliwości daje focenie telefonem po zmroku, prawda, że profeska ...
Piątek, 21 czerwca 2013
Kategoria Solo
km: | 29.76 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:25 | km/h: | 21.01 |
W ciągu dnia nie ma szans aby się ruszyć. Wieczorem, kiedy temperatura zaczyna być przyjemna wyszedłem trochę ruszyć nogą. Postanowiłem odwiedzić miejsca, w których nie byłem już od długiego czasu. Na początek Kucelin i brzegiem rzeki na Zawodzie, następnie kamieniołom i lans w Alejach. Przejazd przy Jasnej Górze i wizyta nad Bałtykiem. W drodze powrotnej tuż pod domem spotkałem Agnieszkę i Przemka, trochę się zagadaliśmy i odprowadziłem Ich niemalże do centrum.
Niedziela, 16 czerwca 2013
Kategoria Solo
km: | 47.74 | km teren: | 15.00 |
czas: | 02:33 | km/h: | 18.72 |
Dzisiaj wreszcie czas bez limitu. Warto więc poznać nowe trasy. Standardowo do Lasku Wolskiego bulwarami nad Wisłą i przez Błonia. Pogoda super to i wielu amatorów sportu na świeżym powietrzu. Tłok wszędzie niesamowity, również pod samym Lasem, gdzie kierunku ZOO utworzył się ładny korek. Tym bardziej cieszył mnie fakt, że mam alternatywną drogę na górę, która omijała cały ten zgiełk.
Na początek objechałem te same ścieżki co wczoraj, następnie znowu w dół skrajem lasu do Klasztoru Kamedułów szybki odpoczynek przy zimnej wodzie źródlanej. Powrót pod Kopiec i dalej w kierunku Wisły i toru kajakowego.
Po drodze jeszcze ciekawy widok i mieszane uczucia. Fakt zakaz zatrzymywania stoi, ale panowie strażnicy również stali i grzecznie czekali, aż zwolnią się blokady by zamontować na kolejne koła .... dla wszystkich zabrakło.
Dzisiaj pomimo niewielkiego przebiegu ładnie sobie dałem w kość. Rower wreszcie wie co to teren i czemu jest rowerem górskim.
Na początek objechałem te same ścieżki co wczoraj, następnie znowu w dół skrajem lasu do Klasztoru Kamedułów szybki odpoczynek przy zimnej wodzie źródlanej. Powrót pod Kopiec i dalej w kierunku Wisły i toru kajakowego.
Po drodze jeszcze ciekawy widok i mieszane uczucia. Fakt zakaz zatrzymywania stoi, ale panowie strażnicy również stali i grzecznie czekali, aż zwolnią się blokady by zamontować na kolejne koła .... dla wszystkich zabrakło.
Dzisiaj pomimo niewielkiego przebiegu ładnie sobie dałem w kość. Rower wreszcie wie co to teren i czemu jest rowerem górskim.
Sobota, 15 czerwca 2013
Kategoria Solo
km: | 31.34 | km teren: | 8.00 |
czas: | 01:33 | km/h: | 20.22 |
Znowu popołudnie w pracy więc rano warto się ruszyć. Kolejny raz lasek Wolski i kolejne ścieżki. Na początek obiecany sobie wczoraj podjazd pod Kopiec Piłsudskiego. Ponad kilometrowy, terenowy podjazd w centrum miasta to jest coś. Przy kopcu wybór padł na kolejną ścieżkę i w dół. Jak się okazało miejscami było ciężko zjechać na rowerze XC, a sama ścieżka nosi znamiona trasy do DH. Sam zjazd kończył się na skraju lasu więc kolejna ścieżka i w górę, tu znowu niespodzianka, miejscami nie za bardzo dało się podjechać, choć raczej to kwestia opon, które gubiły trakcję na śliskiej ziemi.
Po powrocie pod Kopiec powrót podobny do wczorajszego, zahaczając jeszcze o wąwozy na samym dole.
Kolejny udany dzień z ciekawymi trasami, które jak swoje położenie zaskakująco dają w kość.
Widok na jeden ze zjazdów:
Po powrocie pod Kopiec powrót podobny do wczorajszego, zahaczając jeszcze o wąwozy na samym dole.
Kolejny udany dzień z ciekawymi trasami, które jak swoje położenie zaskakująco dają w kość.
Widok na jeden ze zjazdów:
Czwartek, 13 czerwca 2013
Kategoria Solo
km: | 26.88 | km teren: | 5.00 |
czas: | 01:10 | km/h: | 23.04 |
Pogoda wraca do normalności, dlatego warto wykorzystać każdą wolną chwilę i każdy promień słońca. Przed pracą wizyta w lasku Wolskim. Coś czuję, że zawitam tam częściej, bo trasy są ciekawe.
Z racji ograniczonego czasu krótka runda standardem pod ZOO, następnie pod Kopiec Piłsudskiego i zjazd nowo poznanym szlakiem. Jak się okazało, znacznie ciekawsza alternatywa dla brukowanego podjazdu dla blachosmrodów. Jutro w planach podjazd dzisiejszą drogą, zapowiada się ciekawie.
Tuż po wyjeździe z lasu:
Z racji ograniczonego czasu krótka runda standardem pod ZOO, następnie pod Kopiec Piłsudskiego i zjazd nowo poznanym szlakiem. Jak się okazało, znacznie ciekawsza alternatywa dla brukowanego podjazdu dla blachosmrodów. Jutro w planach podjazd dzisiejszą drogą, zapowiada się ciekawie.
Tuż po wyjeździe z lasu:
Środa, 12 czerwca 2013
Kategoria Po mieście
km: | 14.37 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:36 | km/h: | 23.95 |
Kilka kilometrów po Krakowie, wizyta w dwóch sklepach i rozeznanie przed nowym projektem. Po konsultacjach mam jeszcze większy dylemat co wybrać.
W drodze powrotnej zaczęło padać, znowu myślałem, że wrócę mokry, ale pogoda kolejny raz okazała się łaskawa i suchą nogą pokręciłem do domu.
W drodze powrotnej zaczęło padać, znowu myślałem, że wrócę mokry, ale pogoda kolejny raz okazała się łaskawa i suchą nogą pokręciłem do domu.
Niedziela, 9 czerwca 2013
Kategoria Solo
km: | 37.10 | km teren: | 5.00 |
czas: | 01:31 | km/h: | 24.46 |
Po dzisiejszym wyjeździe chyba powinienem przestać narzekać na pogodę. Wszystko zaczęło się dość późnym popołudniem. Niby zapowiadali deszcz, niby na niebie zbierały się chmury, niby duszno jak przed burzą, ale mimo wszystko słońce jeszcze świeciło, co w ostatnim czasie często się nie zdarzało. Warto więc było się ruszyć. Na początku w upale pokręciłem w kierunku Błoni i Lasu Wolskiego po drodze niemalże przeciskając się między innymi rowerzystami jadąc drogą rowerową wzdłuż Wisły.
Następnie do Lasu Wolskiego i bardzo przyjemnym podjazdem pod Zoo, który wygląda niewinnie ale daje w kość. Chyba, że to zwyczajny brak kondycji. Przez Lasek w kierunku Wisły połowicznie asfaltem i bardzo fajnym single trackiem. Pozdro dla Gościa na KTM'ie, który mi go zaprezentował. Dalej asfaltem do progu Kościuszko na Wiśle i toru kajakowego. Spojrzałem w niebo nie byłem pewien, że do domu wrócę mokry. Kierunek w którym jechałem prezentował niebo w kolorze ciemno granatowym, co kilka minut rozcinanym przez błyski piorunów.
Ku mojemu zdziwieniu asfalt był mokry dopiero jakieś 2km od domu, ale już nie padało. Do domu wróciłem tylko lekko zachlapany, a spodziewałem się wylewania wody z butów.
Fotka dzisiejszego nieba ...
Następnie do Lasu Wolskiego i bardzo przyjemnym podjazdem pod Zoo, który wygląda niewinnie ale daje w kość. Chyba, że to zwyczajny brak kondycji. Przez Lasek w kierunku Wisły połowicznie asfaltem i bardzo fajnym single trackiem. Pozdro dla Gościa na KTM'ie, który mi go zaprezentował. Dalej asfaltem do progu Kościuszko na Wiśle i toru kajakowego. Spojrzałem w niebo nie byłem pewien, że do domu wrócę mokry. Kierunek w którym jechałem prezentował niebo w kolorze ciemno granatowym, co kilka minut rozcinanym przez błyski piorunów.
Ku mojemu zdziwieniu asfalt był mokry dopiero jakieś 2km od domu, ale już nie padało. Do domu wróciłem tylko lekko zachlapany, a spodziewałem się wylewania wody z butów.
Fotka dzisiejszego nieba ...