Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2010
Dystans całkowity: | 169.71 km (w terenie 29.00 km; 17.09%) |
Czas w ruchu: | 06:45 |
Średnia prędkość: | 25.14 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.68 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 188 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 189 (97 %) |
Suma kalorii: | 5131 kcal |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 42.43 km i 1h 41m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 24 maja 2010
Kategoria Solo
km: | 33.56 | km teren: | 5.00 |
czas: | 01:27 | km/h: | 23.14 |
Podobnie jak wczoraj pogoda nie była dzisiaj zbyt pewna. Czasu niezbyt wiele, ale warto było wykorzystać chociaż chwilę by pokręcić, gdyż ostatnio nie miałem zbyt wiele możliwości do jazdy. Zresztą w najbliższym czasie nic nie zapowiada, by sytuacja miała się w tej kwestii poprawić.
Na początku postanowiłem wyskoczyć do Olsztyna ale po drodze zmieniłem zdanie, najpierw pokręciłem się po terenach przy Hucie, odwiedzając między innymi cmentarz Żydowski. Następnie terenem w kierunku czerwonego szlaku rowerowego i powrót nim przez Mirów do centrum Częstochowy. W drodze do domu wizyta w sklepie rowerowym.
Warta w okolicach Mirowa:
Na początku postanowiłem wyskoczyć do Olsztyna ale po drodze zmieniłem zdanie, najpierw pokręciłem się po terenach przy Hucie, odwiedzając między innymi cmentarz Żydowski. Następnie terenem w kierunku czerwonego szlaku rowerowego i powrót nim przez Mirów do centrum Częstochowy. W drodze do domu wizyta w sklepie rowerowym.
Warta w okolicach Mirowa:
Niedziela, 23 maja 2010
Kategoria Z Ekipą
km: | 54.10 | km teren: | 5.00 |
czas: | 01:59 | km/h: | 27.28 |
Wspólny wyjazd wraz z Arkiem i Robertem. Najpierw przez tereny Huty, Srocko, Brzyszów i Kusięta do Olsztyna. Posiadówka w Leśnym i dalej w kierunku Poraja przez Biskupice i Choroń. Powrót do domu przez Osiny, Poczesną i Korwinów.
Cały dzień zbierało się na deszcz, byłem niemal pewien, że nas zmoczy, jednak obyło się bez opadów. Ostatnio dziwne, biorąc pod uwagę pogodę panującą w poprzednich dniach.
Cały dzień zbierało się na deszcz, byłem niemal pewien, że nas zmoczy, jednak obyło się bez opadów. Ostatnio dziwne, biorąc pod uwagę pogodę panującą w poprzednich dniach.
Sobota, 15 maja 2010
Kategoria Solo
km: | 54.77 | km teren: | 15.00 |
czas: | 02:12 | km/h: | 24.90 |
Już od dłuższego czasu cieszyłem się na weekendową wizytę w domu czekając z utęsknieniem na spotkanie z rowerkiem. Tym bardziej się ucieszyłem kiedy udało mi się jak udało się przyjechać jeszcze wcześniej i na dłużej. Niestety wspaniała tegoroczna pogoda konkretnie komplikowała mi plany serwując deszcz niemal nieprzerwanie od środy aż do wczoraj.
Na szczęście dzisiejszy dzień był inny, rano trochę pokropiło, ale następnie już było całkiem przyjemnie. W pewnym momencie nawet świeciło słońce.
Po ogarnięciu domowych obowiązków i obiadu poszedłem trochę pokręcić.
Trasa dzisiejszego wyjazdu była dość standardowa, ale nie jak na ten rok. Po tegorocznej zimie każda wizyta w terenie to małe wyzwanie, choć widzę, że wygląda już w lasach trochę lepiej.
Dzisiaj po dostaniu się na Kręciwilk wjechałem na żółty pieszy i nim dotarłem do Olsztyna następnie przez Sokole Góry do Zrębic i już asfaltowo do Biskupic, następnie Choroń, Poraj i Poczesna. Po drodze jeszcze wizyta w częstochowskim Decathlonie. Chciałem kupić siostrze nowy licznik, a kupiłem sobie torbę na nerkę.
Prezentuje się następująco:
Na szczęście dzisiejszy dzień był inny, rano trochę pokropiło, ale następnie już było całkiem przyjemnie. W pewnym momencie nawet świeciło słońce.
Po ogarnięciu domowych obowiązków i obiadu poszedłem trochę pokręcić.
Trasa dzisiejszego wyjazdu była dość standardowa, ale nie jak na ten rok. Po tegorocznej zimie każda wizyta w terenie to małe wyzwanie, choć widzę, że wygląda już w lasach trochę lepiej.
Dzisiaj po dostaniu się na Kręciwilk wjechałem na żółty pieszy i nim dotarłem do Olsztyna następnie przez Sokole Góry do Zrębic i już asfaltowo do Biskupic, następnie Choroń, Poraj i Poczesna. Po drodze jeszcze wizyta w częstochowskim Decathlonie. Chciałem kupić siostrze nowy licznik, a kupiłem sobie torbę na nerkę.
Prezentuje się następująco:
Poniedziałek, 3 maja 2010
Kategoria Solo
km: | 27.28 | km teren: | 4.00 |
czas: | 01:07 | km/h: | 24.43 |
W tym roku pogoda w majowy weekend nie rozpieszczała nas. Tuż przed jego rozpoczęciem mieliśmy niemal lato, a już w sobotę rano jak było każdy widział. Plany sobotnio - niedzielnie nie obejmowały jazdy na rowerze, ale liczyłem, że dzisiaj uda się gdzieś pojechać. Niestety od rana pogoda była dość niepewna, a może właśnie pewna - deszcz musiał spaść, prędzej czy później.
Z uwagi na fakt, że ostatni jeździłem tyle co nic chciałem się ruszyć z domu. Wiedziałem, że na dłuższą jazdę nie ma co liczyć, ale chciałem chociaż trochę pokręcić. Postanowiłem pozwiedzać miasto i tak też zrobiłem. Za dużo jazdy nie było, bo deszcz mnie przygonił do domu, ale zawsze coś, najważniejsze, że udało się w ogóle ruszyć.
Z uwagi na fakt, że ostatni jeździłem tyle co nic chciałem się ruszyć z domu. Wiedziałem, że na dłuższą jazdę nie ma co liczyć, ale chciałem chociaż trochę pokręcić. Postanowiłem pozwiedzać miasto i tak też zrobiłem. Za dużo jazdy nie było, bo deszcz mnie przygonił do domu, ale zawsze coś, najważniejsze, że udało się w ogóle ruszyć.