Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2010
Dystans całkowity: | 218.40 km (w terenie 3.00 km; 1.37%) |
Czas w ruchu: | 08:44 |
Średnia prędkość: | 25.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.80 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 185 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 153 (78 %) |
Suma kalorii: | 6144 kcal |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 54.60 km i 2h 11m |
Więcej statystyk |
Piątek, 26 marca 2010
Kategoria >100, Masa Krytyczna, Nocna Jazda, Solo, Z Ekipą
km: | 101.50 | km teren: | 3.00 |
czas: | 04:27 | km/h: | 22.81 |
Podobno ostatni dzień tak ładnej pogody, szkoda było go nie wykorzystać. Rano zajęty więc nic się nie udało ale w planach była wizyta na Masie Krytycznej.
Z domu ruszyłem się dwie godziny wcześniej by pojechać coś więcej. Wybór padł na asfaltową pętlę przez Poczesną, Poraj, Choroń, Biskupice i Olsztyn. Wszystko w zasadzie byłoby ok, ale źle sobie obliczyłem czas i w Choroniu zorientowałem się, że w zasadzie to nie zdążę na Masę. Dodatkowo jeszcze musiałem podjechać do domu przebrać i zabrać oświetlenie. Tak więc sprintem przez ponad 20 km do domu, szybka akcja i znowu sprint na miejsce spotkania. O dziwo spóźniłem się tylko 5 minut, wszyscy czekali ;).
Następnie wspólny przejazd, wreszcie w tempie masowym, praktycznie nie przekraczaliśmy 9 km/h, co w przypadku Częstochowskiej Masy stanowi naprawdę sukces. Drugim sukcesem była frekwencja, bo stawiło się 150 rowerzystów i rolkarzy.
Po wszystkim tradycyjnie jeszcze wspólny wyjazd i tak w sześcioosobowym składzie udaliśmy się do Olsztyna. W drodze do domu jeszcze dodatkowa pętla, bo setka w zasięgu i trzeba było skorzystać.
Na koniec szprychówka z dzisiejszej Masy:
Z domu ruszyłem się dwie godziny wcześniej by pojechać coś więcej. Wybór padł na asfaltową pętlę przez Poczesną, Poraj, Choroń, Biskupice i Olsztyn. Wszystko w zasadzie byłoby ok, ale źle sobie obliczyłem czas i w Choroniu zorientowałem się, że w zasadzie to nie zdążę na Masę. Dodatkowo jeszcze musiałem podjechać do domu przebrać i zabrać oświetlenie. Tak więc sprintem przez ponad 20 km do domu, szybka akcja i znowu sprint na miejsce spotkania. O dziwo spóźniłem się tylko 5 minut, wszyscy czekali ;).
Następnie wspólny przejazd, wreszcie w tempie masowym, praktycznie nie przekraczaliśmy 9 km/h, co w przypadku Częstochowskiej Masy stanowi naprawdę sukces. Drugim sukcesem była frekwencja, bo stawiło się 150 rowerzystów i rolkarzy.
Po wszystkim tradycyjnie jeszcze wspólny wyjazd i tak w sześcioosobowym składzie udaliśmy się do Olsztyna. W drodze do domu jeszcze dodatkowa pętla, bo setka w zasięgu i trzeba było skorzystać.
Na koniec szprychówka z dzisiejszej Masy:
Środa, 24 marca 2010
Kategoria Po mieście, Solo
km: | 52.30 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:51 | km/h: | 28.27 |
Dzisiaj również do pracy, ale już na podstawowym bike'u i co ważniejsze nie standardowo. Korzystając z okazji, że zaczynałem koło południa postanowiłem wstać wcześniej i nacieszyć się piękną pogodą i rowerem. Na początku do Olsztyna przez Kusięta, następnie dalej do Biskupic i przez Choroń i Poraj do pracy. Generalnie dojazd zamiast 10 km wyszedł znacznie dłuższy. Po wszystkim powrót do domu już normalnie, i to tylko ze względu na fakt, że popołudniu musiałem jeszcze stawić się na zajęciach i czasu nie miałem w nadmiarze.
Wtorek, 23 marca 2010
Kategoria Po mieście
km: | 21.07 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:46 | km/h: | 27.48 |
Dzisiaj do pracy rowerkiem, pomimo wspaniałej pogody wsiadłem na zimówkę. Na miejscu umyłem rower po zimie i nasmarowałem to co jeszcze pozostało przy życiu. Łańcuch jest w strasznym stanie i aż żal patrzeć na niego, ale w końcu nie ma się co dziwić, napęd ma prawie 10kkm. Przy okazji czyszczenia podcentrowałem sobie koła i inne takie. Jak na złość w drodze powrotnej przy dobrej prędkości zaliczyłem piękną wyrwę w drodze, z wrażenia aż łańcuch spadł a tyle kółko zaczęło bić bardziej niż przed centrowaniem.
Poniedziałek, 22 marca 2010
Kategoria Solo
km: | 43.53 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:40 | km/h: | 26.12 |
Wczoraj niestety nie udało się powitać wiosny, rano w w pracy, a pod wieczór kiedy już miałem zamiar się ruszyć wzięło się i rozpadało. Dzisiaj, choć trochę chłodniej na szczęście sucho i bez deszczu, wiejący wiatr sprawnie uporał się z drogami po nocnych opadach i wszędzie asfalty były suche.
Wybrałem się do Olsztyna jadąc przez Kusięta i Skrajnicę, po drodze zaglądając do lasu, gdzie widok jest straszny. Coś czuję, że przez długi czas nie będzie dane pojeździć szlakami leśnymi, bo zalega tam ogromna ilość powalonych drzew.
W samym już Olsztynie nawrót na rondzie i jazda w kierunku Kusiąt, następnie Brzyszów i Srocko oraz wizyta w centrum miasta i odwiedziny w znajomym sklepei rowerowym. Odebrałem plakaty na piątkową Masę i udałem się w kierunku domu. Mam nadzieję, że w końcu uda się na nią wybrać, bo przez ostatnie miesiące jakoś nie było mi dane.
Wybrałem się do Olsztyna jadąc przez Kusięta i Skrajnicę, po drodze zaglądając do lasu, gdzie widok jest straszny. Coś czuję, że przez długi czas nie będzie dane pojeździć szlakami leśnymi, bo zalega tam ogromna ilość powalonych drzew.
W samym już Olsztynie nawrót na rondzie i jazda w kierunku Kusiąt, następnie Brzyszów i Srocko oraz wizyta w centrum miasta i odwiedziny w znajomym sklepei rowerowym. Odebrałem plakaty na piątkową Masę i udałem się w kierunku domu. Mam nadzieję, że w końcu uda się na nią wybrać, bo przez ostatnie miesiące jakoś nie było mi dane.