Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2012
Dystans całkowity: | 167.08 km (w terenie 20.00 km; 11.97%) |
Czas w ruchu: | 07:43 |
Średnia prędkość: | 21.65 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.80 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 190 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 134 (69 %) |
Suma kalorii: | 3436 kcal |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 33.42 km i 1h 32m |
Więcej statystyk |
Piątek, 31 sierpnia 2012
Kategoria Masa Krytyczna
km: | 12.90 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:56 | km/h: | 13.82 |
Plan był taki, by w końcu wziąć udział w Masie Częstochowskiej. Z pracy udało się wyjść odpowiednio wcześnie, w cztery koła i do Częstochowy. Po drodze myślałem, że plan strzeli, bo po drodze niesamowicie się rozpadało. Na szczęście, im bliżej domu tym bardziej pogoda się klarowała, a na miejscu już tylko kropiło. Wskoczyłem w ciuchy rowerowe i pognałem na Masę, która niestety już ruszyła. Miło się złożyło bo, po drodze do Centrum złapałem peleton i razem dojechaliśmy do końca na placu Biegańskiego. To, dla czego warto było jechać na Masę dopiero miało nastąpić, razem w kilkuosobową ekipą wyskoczyliśmy na jednego. Oj przypominają się stare dobre czasy.
Czwartek, 23 sierpnia 2012
Kategoria Po mieście
km: | 15.69 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:47 | km/h: | 20.03 |
Nic specjalnego.
Niedziela, 19 sierpnia 2012
Kategoria Po mieście
km: | 11.09 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:36 | km/h: | 18.48 |
Plan był dość prosty, ale jak się okazało nawet ten najprostszy może całkowicie upaść. Miała być Wieliczka przed pracą, jednak już po wyjściu okazało się, że szlag wszystko trafił, przed blokiem stało moje auto, bez tablic ... wycieczka skończyła się na komisariacie. Dzień do bani.
Środa, 15 sierpnia 2012
Kategoria Solo
km: | 65.93 | km teren: | 10.00 |
czas: | 02:49 | km/h: | 23.41 |
Jakoś kolejny raz bez pomysłu ruszyłem przed siebie. Wiedziałem, że chcę jechać do Tyńca zahaczając po drodze przez Lasek Wolski. Po drodze dwa bardzo ciekawe terenowe odcinki. Na takich trasach wreszcie wiem, czemu dosiadam górala.
Po dotarciu do Tyńca postanowiłem jechać dalej przed siebie nie do końca wiedząc dokąd zmierzam. Plan był prosty, dostać się na drugi brzeg Wisły i wrócić do domu. Po drodze dotarłem do Skawiny, a w zasadzie przejechałem tylko przez jej północno - zachodni skrawek, następnie dotarłem do Kopanki. Jadąc bliżej Wisły zacząłem myśleć o przedostaniu się na drugi brzeg. Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić, nie zanosiło się aby, gdzieś miał znajdować się most. Po drodze wprawdzie trafiłem na przeprawę promową, na drugi brzeg można było się dostać za śmieszną kasę, ale Sternik na pytanie czy można kartą delikatnie mówiąc mnie wyśmiał. Pojechałem więc dalej szukając kolejnej możliwości przeprawy. Wszystko wskazywało na to, że będę musiał zweryfikować swoje plany. Nie chcąc wracać tą samą drogą zacząłem szukać okrężnej drogi powrotnej do Krakowa. Dojechałem do drogi Kraków - Oświęcim i ruszyłem na Kraków. Przez Borek Szlachecki dojechałem do Skawiny, postój na zdjęcia nad Skawinką i dalej do Krakowa.
W sumie wyszło trochę więcej niż zakładałem, ale nie chciało mi się szybko wracać, bo warunki do jazdy były dzisiaj całkiem miłe.
Próg na Skawince:
Po dotarciu do Tyńca postanowiłem jechać dalej przed siebie nie do końca wiedząc dokąd zmierzam. Plan był prosty, dostać się na drugi brzeg Wisły i wrócić do domu. Po drodze dotarłem do Skawiny, a w zasadzie przejechałem tylko przez jej północno - zachodni skrawek, następnie dotarłem do Kopanki. Jadąc bliżej Wisły zacząłem myśleć o przedostaniu się na drugi brzeg. Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić, nie zanosiło się aby, gdzieś miał znajdować się most. Po drodze wprawdzie trafiłem na przeprawę promową, na drugi brzeg można było się dostać za śmieszną kasę, ale Sternik na pytanie czy można kartą delikatnie mówiąc mnie wyśmiał. Pojechałem więc dalej szukając kolejnej możliwości przeprawy. Wszystko wskazywało na to, że będę musiał zweryfikować swoje plany. Nie chcąc wracać tą samą drogą zacząłem szukać okrężnej drogi powrotnej do Krakowa. Dojechałem do drogi Kraków - Oświęcim i ruszyłem na Kraków. Przez Borek Szlachecki dojechałem do Skawiny, postój na zdjęcia nad Skawinką i dalej do Krakowa.
W sumie wyszło trochę więcej niż zakładałem, ale nie chciało mi się szybko wracać, bo warunki do jazdy były dzisiaj całkiem miłe.
Próg na Skawince:
Piątek, 3 sierpnia 2012
km: | 61.47 | km teren: | 10.00 |
czas: | 02:35 | km/h: | 23.79 |
Chodził mi po głowie od wczoraj, dzień wolny, dlatego nieśpiesznie się wyszykowałem i koło południa ruszyłem na północ. Ciekawe, bo zawsze jadąc na północ miałem płasko jak na stole, tu jest inaczej. Trasa przez Zielonki i Giebułtów, gdzie czekał na mnie pierwszy podjazd, ciekawy, szczególnie, że widząc parę prowadzącą swoje rowery pod górę przycisnąłem mocniej.
Następnie wjazd do dolina Prądnika i tu zakończyłem sprint na rzecz podziwiania pięknych widoków. W samym Ojcowie szybka decyzja i wjazd do lasu w przeciwnym kierunku niż do tej pory. Bardzo ciekawy podjazd, do tego niemal w 100% przejezdny. Sam podjazd prowadził aż na górę, gdzie się wypłaszczyło. Później leki zjazd i dotarłem do jakiejś wioski, tą wioską okazała się Skała, która ma rewelacyjne połączenie (tylko w tym kierunku) w Ojcowem. Piękny, ponad kilometrowy zjazd i znowu byłem w Ojcowie. Powrót do Krakowa tą samą trasą, na miejscu przywitał mnie delikatny deszcz.
Na koniec jeszcze zagadka, co to za grzyby ?
Następnie wjazd do dolina Prądnika i tu zakończyłem sprint na rzecz podziwiania pięknych widoków. W samym Ojcowie szybka decyzja i wjazd do lasu w przeciwnym kierunku niż do tej pory. Bardzo ciekawy podjazd, do tego niemal w 100% przejezdny. Sam podjazd prowadził aż na górę, gdzie się wypłaszczyło. Później leki zjazd i dotarłem do jakiejś wioski, tą wioską okazała się Skała, która ma rewelacyjne połączenie (tylko w tym kierunku) w Ojcowem. Piękny, ponad kilometrowy zjazd i znowu byłem w Ojcowie. Powrót do Krakowa tą samą trasą, na miejscu przywitał mnie delikatny deszcz.
Na koniec jeszcze zagadka, co to za grzyby ?