szczepan

szczepan z miasteczka: Wrocław
Cyferki:
wykręcone:28536.79
poza asfaltem:4231.18
w czasie:52d 07h 18m
moja średnia:22.74 km/h

Obecnie

baton rowerowy bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl

2008

button stats bikestats.pl

Znajomi

Linki

Stare, dobre czasy ...

Wpisy archiwalne w kategorii

>100

Dystans całkowity:3820.76 km (w terenie 696.00 km; 18.22%)
Czas w ruchu:167:48
Średnia prędkość:22.77 km/h
Maksymalna prędkość:69.80 km/h
Suma podjazdów:1179 m
Maks. tętno maksymalne:209 (107 %)
Maks. tętno średnie:155 (79 %)
Suma kalorii:59079 kcal
Liczba aktywności:33
Średnio na aktywność:115.78 km i 5h 05m
Więcej statystyk
Niedziela, 31 lipca 2016
km:111.19km teren:0.00
czas:04:22km/h:25.46
Kategoria >100, Szosa, Z Ekipą
Pierwszy raz od dłuższego czasu na rowerze, tak na poważanie. Zmobilizowany przez Rafała ruszyłem się z domu. Razem ruszyliśmy  na północ w kierunku Trzebnicy, po drodze odbiliśmy na Oborniki Śląskie i kilka mniejszych wiosek. W końcu pora wracać więc rowery o 180 st i w drogę. Nie udało się uciec przed deszczem i w pewnym momencie byliśmy cali mokrzy. Na szczęście przestało padać i udało się wyschnąć w drodze do domu. Szybka wizyta na myjce i zasłużony odpoczynek.
Wtorek, 4 listopada 2014
km:106.17km teren:10.00
czas:04:42km/h:22.59
Kategoria >100, Z Ekipą
Na wyjazd umówiłem się z Szefem dzień wcześniej. Szybka propozycja z Jego strony i moja o ataku na setkę. Tym razem propozycja trafy była po mojej stronie. Zdecydowałem się na kierunek na północ od Krakowa. Postanowiłem poprowadzić trasą objechaną w ubiegłym roku z Ekipą docierającą do Krakowa.
Na początek bocznymi drogami do Zielonek i dalej przez Giebułtów, Ojców, Sułoszową, Sieniczno i Olkusz do Rabsztyna. Tam krótki postój i dalej okrężnie powrót do Krakowa. Na początek kierunek na Troks, dalej Braciejówka, Jangrot Trzyciąż, Zadroże, Wielmorza i Skała. Stamtąd już znowu dobrze znaną trasą przez Trojanowice i Zielonki do Krakowa.
Bardzo pozytywnie spędzony dzień, pogoda wymarzona jak na listopad, słońce, ciepło i tylko delikatny wiatr. Lepiej chyba nie może być.

Znalezione w Sułoszowej:


Sobota, 28 czerwca 2014
km:121.55km teren:0.00
czas:04:22km/h:27.84
Kategoria Solo, Szosa, >100
Przyjechałem więc wypadało wrócić do Krakowa. Wcześnie rano pobudka i w stronę Krakowa. Trasa dokładnie ta sama co wczoraj. Dzisiaj mam tylko wrażenie, że wiatr nieco silniejszy, do tego raczej nie przyśpieszał tempa. Dodatkowo czułem też zmęczenie po wczorajszej jeździe. Tempo nieco słabsze niż wczoraj ale i tak w nie najgorszym czasie dotarłem do Krakowa. Jutro odpoczywam.
Piątek, 27 czerwca 2014
km:149.11km teren:0.00
czas:06:07km/h:24.38
Kategoria >100, Masa Krytyczna, Specjalne, Szosa
Pierwszy plan udało się zrealizować w terminie. Czas na jazdy testowe i wrażenia. Na pewno subiektywnie, ale efekt końcowy bardzo mi się podoba:



Przed południem z Krakowa przez Przeginię, Sieniczno, Olkusz, Klucze, Ogrodzieniec, Zawiercie i Myszków do Częstochowy. Po drodze dogoniłem Rowerzystę, dla którego mój odcinek stanowił tylko część konkretnej wyprawy. Jechał spod Nowego Sącza aż w okolice Ostrowa Wielkopolskiego. Dzięki temu sporą część trasy udało się pokonać w miłym towarzystwie. Razem kręciliśmy aż za Myszków, dalej każdy ruszył w swoim kierunku.
Wrażenia z samej jazdy super, Ultegra chodzi rewelacyjnie, a szosa jak to szosa, zwija asfalt. 
Z tempa przejazdu jestem zadowolony, udało się przejechać trasę w czasie niewiele ponad 4h (czas samej jazdy) z prędkością średnią bliską 30 km/h.

Pierwsza część planu zrealizowana, główny cel to popołudniowa 100, jubileuszowa Częstochowska Masa Krytyczna. Na miejsce zbiórki dotarłem jak zwykle tuż przed 18:00. Idealnie, właśnie ruszała Masa, na którą jak przystało szczególną dotarło 821 uczestników. Takiej ilości rowerów w jednym miejscu i czasie Częstochowa jeszcze nie widziała. Brawo!
Po wszystkim jeszcze krótkie (w moim wykonaniu) spotkanie z Ekipą w celu uczczenia kolejnego w tym czasie Jubileuszu i powrót do domu. Rano wycieczka w przeciwnym kierunku.


Niedziela, 11 sierpnia 2013
km:102.41km teren:10.00
czas:04:17km/h:23.91
Kategoria >100, Z Ekipą
To już taka mała tradycja, że będąc w Częstochowie nie może obejść bez wspólnego wyjazdu z Ekipą. W sobotę, w zasadzie tylko celem upewnienia się co do godziny telefon do Poisonka, nie myliłem się wyjazd był w planach. Rano pod skansenem czekali na mnie Poisonek, Zbyszko, Kobela i Pietro. Kierunek Bobolice, ale trasą, którą jeszcze nie miałem okazji przejechać w całości. Na początek przez Kucelin, Kręciwilk i drogą PPoż do Olsztyna, następnie Biskupice, Zaborze i Przybynów do Żarek, skąd nowiuteńkim asfaltem do Mirowa. Na miejsce dociera jeszcze Sti. Krótki postój pod zamkiem w Bobolicach i dalej przez Ogorzelnik, Niegową, Postaszowice, Gorzków do Złotego Potoku skąd Szlakiem ku Źródłom, przez Siedlec i Zrębice do Olsztyna gdzie w Leśnym czekała jeszcze większa niż zwykle grupa rowerzystów. Wśród Nich Gaweł, Jacek, Piter, Yatza i Rafał. Po posiadówce przy izotonikach pod różną postacią powrót do domu. Trasa standard, droga PPoż, Kręciwilk i Kucelin, na koniec razem ze Zbyszkiem jeszcze wałem nadwarciańskim do centrum by dystans mógł skoczyć na trzycyfrowy.

Na nowiutkim asfalcie między Żarkami a Mirowem:


Cała Ekipa w Bobolicach:
Niedziela, 21 lipca 2013
km:123.08km teren:10.00
czas:04:56km/h:24.95
Kategoria Z Ekipą, >100
Jakiś czas temu Ekipa z Częstochowy zapowiedziała swoją wizytę w Krakowie, jako, że akurat dysponowałem wolnym w dniu Ich wyjazdu postanowiłem wyruszyć na przeciw i razem wrócić do Krakowa. Plan był dość prosty, przez Zielonki, Ojców na spotkanie w Pieskowej Skale. Na szczęście trochę się posypało i spotkanie przeniosło się do Rabsztyna. Dotarłem do wszystkich niezłym tempem po drodze spotykając szosowca z Sosnowca, któremu najpierw dałem zmianę za Ojcowem prowadząc do Pieskowej Skały. Już miałem odpuścić i kontaktować się ze Swoimi, kiedy wreszcie dostałem zmianę i razem jechaliśmy dalej po drodze łykając jednego górala i gościa na leciwym authorze. Oczywiście obaj weszli na koło i we czterech jechaliśmy dalej. Góral szybko został z tyłu, a Pan na niepozornym rowerze zamiast również zostać ... dał nam zmianę. I tak we trzech dotarliśmy do Sieniczna, gdzie Pan na authorze, jak się okazało kurier odbił na Kraków, a Szosowiec i ja pojechaliśmy na Olkusz. W Olkuszu pożegnaliśmy się i już sam dotarłem do Rabsztyna, gdzie czekała (chyba na mnie) pokaźna Ekipa. Szybko ruszyliśmy dalej i tak przez Podlesie, Troks, Braciejówkę, Michałówkę, Jangrot, Trzyciąż, Wielmożę dotarliśmy do Skały, skąd długim zjazdem przez Zielonki do Krakowa.
Przy tablicy wspólne zdjęcie i razem nad Wisłę na obiad. Dalej odprowadziłem Ekipę na dworzec i wróciłem wzdłuż Wisły do domu.

Razem tuż przed Krakowem:
Sobota, 29 października 2011
km:135.73km teren:10.00
czas:05:34km/h:24.38
Kategoria >100, Z Ekipą
Udział w dzisiejszej wycieczce zaplanowałem, jak tylko na forum padła propozycja Poisonka. Z planami bywa różnie więc nie pisałem anie tak ani (jak to niektórzy lubią) nie. Na miejscu zbiórki stawiłem się dość punktualnie i ... konsternacja, mój udział w wyjeździe stanął pod znakiem zapytania - nie byłem zapisany więc nie jadę. Ostatecznie stanęło na tym, że na wycieczce będę nieobecny.
Ruszyliśmy standardową trasą przez Poczesną, Poraj, Myszków (pierwszy przystanek na Mrzygłodzie), Zawiercie i Ogrodzieniec, gdzie zatrzymaliśmy się na wzmocnienie.
W Ogrodzieńcu:



Dalej, znów znaną drogą w kierunku Kluczy i Rabsztyna, powtarzając trasę i miejsce postoju z ostatniego wypadu do Krakowa. O zamku w Rabsztynie słyszałem, ale widziałem go pierwszy raz, biorąc pod uwagę lokalizację i fakt, że przejeżdżaliśmy tuż przy nim, powiedzieć można jedno, ślepy.

Zamek w Rabsztynie:


Po wzmocnieniu pod zamkiem ruszyliśmy szlakiem czerwonym rowerowym w kierunku Olkusza, po drodze trochę kręcenia przez las i powrót do dobrze znanej asfaltowej drogi w kierunku Ojcowa. Krótki postój w Pieskowej Skale i znowu klika fotek.

Zamek w Pieskowej Skale:


Pod zamkiem:


My i Maczuga, czyli sześć pałek:


Z Pieskowej Skały wśród pięknych, jesiennych widoków kręciliśmy w Dolinie Prądnika, po drodze wizyta przy Bramie Krakowskiej i tu miła odmiana, zamiast monotonnego podjazdu brukiem do drogi krajowej Olkusz - Kraków i dojazd tą drogą do Krakowa, pojechaliśmy dalej doliną Prądnika znacznie przyjemniejszą drogą. Do Krakowa wjechaliśmy w dziwnym miejscu i jeszcze trzeba było znaleźć Stare Miasto. U celu zdjęcia w obowiązkowych punktach.

Barbakan:


Kościół Mariacki:


Tuż przed powrotem do domu wizyta u Smoka:




Z tego wszystkiego o mały włos nie spóźnilibyśmy się na ostatni pociąg do Częstochowy, na szczęście udało się kupić zaopatrzenie na drogę i bilety.
Tuż przed powrotem jeszcze mała, na szczęście niegroźna awaria, w tylnym kole wyraźnie mniej powietrza niż powinno być, trochę dopompowałem i dało się jechać bez klejenia. W drodze powrotnej przekonałem się, że bez klejenia się nie obędzie, poprawiłem koło i połowę drogi musiałem rower prowadzić, kleić w trasie już się nie opłacało ...
Podsumowując bardzo udana wycieczka, szczególnie, że byłem nieobecny.
Niedziela, 21 sierpnia 2011
km:149.88km teren:20.00
czas:06:30km/h:23.06
Kategoria >100, Specjalne, Z Ekipą
Propozycja wycieczki złożona przez Poisonka skłoniła mnie do odpowiedniego zorganizowania sobie weekendu. Początkowo plan był taki, że weekend spędzę w Łodzi, ewentualnie odwiedzę na rowerze Częstochowę. Wspomniana propozycja skłoniła mnie do spakowania roweru do samochodu i wizyty w domu.
Nikomu wcześniej nic nie obiecując zameldowałem się na miejscu zbiórki. W sumie było nas 11. Od samego początku zapowiadał się bardzo miły wyjazd, wspomagany przez bardzo ładną pogodę oraz zapowiedź ciekawej trasy zaproponowanej przez michailla.
Pierwsza część trasy standardowa, asfaltem przez Poraj, Myszków, Zawiercie i Ogrodzieniec w kierunku Kluczy oraz Olkusza. Tuż przed podjazdem do Olkusza odbijamy jednak ze znanej mi drogi i terenowo kręcimy w kierunku Rabsztyna, gdzie mieliśmy sobie zrobić pierwszą poważną przerwę. Przerwę zafundowaną miałem jednak trochę wcześniej, bo krótko po wjechaniu w teren złapałem swojego pierwszego kapcia. Szybkie klejenie, niezbędna ilość powietrza w dętkę i pojechaliśmy w kierunku zaplanowanego miejsca postoju.

Po wizycie w Rabsztynie udaliśmy się w kierunku Olkusza i Krzeszowic. Po drodze zaliczyłem swojego drugiego i na szczęście ostatniego (mojego) kapcia. Ani dziury, ani przyczyny nie udało się ustalić, nową dętkę dostałem od Stin'a i pojechaliśmy dalej.

Niestety nie był to koniec dzisiejszych defektów, kolejny kapeć należał do Pitera. Za Krzeszowicami kolejny dłuższy postój na uzupełnienie energii, po wszystkim ruszamy i kolejny kapeć, tym razem Stin'a, ja miałem Jego dętkę, a On sam musiał kleić u siebie.
Do Krakowa udało się już dojechać bez niespodzianek, wjechaliśmy od strony Bielan spokojnie tocząc się wzdłuż Wisły, mijając po drodze niesamowitą (jak na nasze warunki) ilość Rowerzystów.
Resztę dnia spędziliśmy w okolicach Wawelu delektując się miejscowym klimatem i innymi rzeczami.

Powrót do domu pociągiem, na szczęście zaplanowany z dworca Kraków-Płaszów, bo ilość chętnych do jazdy była znaczna, a na Głównym mielibyśmy spory problem, by w ogóle wsiąść do pociągu. W drodze na dworzec ostatnia tego dnia guma, tym razem Jarka, który ostatnie metry w Krakowie zmuszony był na prowadzenie roweru. Naprawiał już w pociągu.
Na sam koniec wizyta u Andrzej w celu podsumowania wyjazdu. Ja mam nadzieję, że na kolejny wyjazd do Krakowa nie będę czekał tyle co na dzisiejszy.
Czwartek, 26 maja 2011
km:100.28km teren:10.00
czas:04:16km/h:23.50
Kategoria >100, Nocna Jazda, Solo, Z Ekipą
Wygląda na to, że wracam do grona normalnych ludzi, kiedy czas pozwala siadam na rower. Nie ma się co czarować, nie będę miał go tyle co kiedyś, ale liczę na to, że przynajmniej ten co mam ud się wykorzystać pożytecznie.
Kolejny raz w dniu wolnym rower pojawił się w centrum zainteresowania. Tym razem wstałem wcześniej niż ostatnio, lekkie śniadanie i o godz 10:00 już kręciłem. Dość zaskoczyły mnie warunki, było chłodno, a uczucie to jeszcze potęgował dość sliny wiatr. Obrałem kierunek ten co ostatnio, czyli Pabianie, tym razem jednak zmiana, pojechałem dalej na południowy zachód, a celem wycieczki był Łask, cały czas asfaltem wzdłuż dość ruchliwej drogi, do tego z przeciwnym wiatrem. Na miejscu nadzieja na kilka fotek, ale nic ciekawego znaleźć się nie udało. Ruszyłem w drogę powrotną, tą samą trasą, ale ze sprzyjającym wiatrem. Po drodze ciekawa ekspozycja na terenie zakładu produkującego odzież BHP, miło, bo było otwarte i udało się zrobić kilka zdjęć.





W sumie z wyjazdu wyszło ok 75 km, myślałem, że to tyle, ale zajrzałem na chwilę do pracy, tam padła propozycja wieczornego wyjazdu, stwierdziłem ok.
Ok 20 spotkanie z Celinką i Raven'em, który poprowadził nas na pobliski poligon, a w zasadzie jego pozostałości, na miejscu pokręciliśmy się chwilę w poszukiwaniu miejscówki na ognisko. Oj dawno, już nie było okazji posiedzieć przy ogniu, bardzo miło spędzony wieczór, na koniec jeszcze chwila po Łodzi i udało się dokręcić do pierwszej tegorocznej setki. Oby nie ostatniej ...

Ostatnio z Częstochowy dotarła miła wiadomość, będzie nowy flagowiec, jak będę znał szczegóły ustali się na czym dokładnie będę śmigał, czy znowu Author, czy może coś innego. Dotarły też nowe zabawki, kredki, grzechotka i coś jeszcze ... niespodzianka.
Sobota, 14 sierpnia 2010
km:141.07km teren:0.00
czas:05:14km/h:26.96
Kategoria >100, Nocna Jazda, Solo
Pomimo tak długiej przerwy w jeździe i minimalnych przebiegów od jakiego czasu chodziła mi po głowie trasa z Łodzi do Częstochowy.
Czyniąc przygotowania zaopatrzyłem się w nowe opony, bo trasa całościowo asfaltowa.

Przy okazji wyszło, że przedni zacisk niestety do wymiany, wybór prawie ten sam co poprzednio, choć zmienił się kolor:


Po pracy, powrót do domu, szybkie przygotowania i w drogę. Udało mi się wyjechać dopiero koło 17, a przede mną było sporo do przejechania. W domu byłem już długo po zmroku. Trasa znaleziona na google.maps okazała się bardzo przyjemna.
Praktycznie cały czas nawierzchnia bardzo dobra, co przy nowych oponach miało duże znaczenie.
Trasa poniżej:
&via=1