szczepan

szczepan z miasteczka: Wrocław
Cyferki:
wykręcone:28536.79
poza asfaltem:4231.18
w czasie:52d 07h 18m
moja średnia:22.74 km/h

Obecnie

baton rowerowy bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl

2008

button stats bikestats.pl

Znajomi

Linki

Stare, dobre czasy ...

Niedziela, 21 sierpnia 2011
km:149.88km teren:20.00
czas:06:30km/h:23.06
Kategoria >100, Specjalne, Z Ekipą
Propozycja wycieczki złożona przez Poisonka skłoniła mnie do odpowiedniego zorganizowania sobie weekendu. Początkowo plan był taki, że weekend spędzę w Łodzi, ewentualnie odwiedzę na rowerze Częstochowę. Wspomniana propozycja skłoniła mnie do spakowania roweru do samochodu i wizyty w domu.
Nikomu wcześniej nic nie obiecując zameldowałem się na miejscu zbiórki. W sumie było nas 11. Od samego początku zapowiadał się bardzo miły wyjazd, wspomagany przez bardzo ładną pogodę oraz zapowiedź ciekawej trasy zaproponowanej przez michailla.
Pierwsza część trasy standardowa, asfaltem przez Poraj, Myszków, Zawiercie i Ogrodzieniec w kierunku Kluczy oraz Olkusza. Tuż przed podjazdem do Olkusza odbijamy jednak ze znanej mi drogi i terenowo kręcimy w kierunku Rabsztyna, gdzie mieliśmy sobie zrobić pierwszą poważną przerwę. Przerwę zafundowaną miałem jednak trochę wcześniej, bo krótko po wjechaniu w teren złapałem swojego pierwszego kapcia. Szybkie klejenie, niezbędna ilość powietrza w dętkę i pojechaliśmy w kierunku zaplanowanego miejsca postoju.

Po wizycie w Rabsztynie udaliśmy się w kierunku Olkusza i Krzeszowic. Po drodze zaliczyłem swojego drugiego i na szczęście ostatniego (mojego) kapcia. Ani dziury, ani przyczyny nie udało się ustalić, nową dętkę dostałem od Stin'a i pojechaliśmy dalej.

Niestety nie był to koniec dzisiejszych defektów, kolejny kapeć należał do Pitera. Za Krzeszowicami kolejny dłuższy postój na uzupełnienie energii, po wszystkim ruszamy i kolejny kapeć, tym razem Stin'a, ja miałem Jego dętkę, a On sam musiał kleić u siebie.
Do Krakowa udało się już dojechać bez niespodzianek, wjechaliśmy od strony Bielan spokojnie tocząc się wzdłuż Wisły, mijając po drodze niesamowitą (jak na nasze warunki) ilość Rowerzystów.
Resztę dnia spędziliśmy w okolicach Wawelu delektując się miejscowym klimatem i innymi rzeczami.

Powrót do domu pociągiem, na szczęście zaplanowany z dworca Kraków-Płaszów, bo ilość chętnych do jazdy była znaczna, a na Głównym mielibyśmy spory problem, by w ogóle wsiąść do pociągu. W drodze na dworzec ostatnia tego dnia guma, tym razem Jarka, który ostatnie metry w Krakowie zmuszony był na prowadzenie roweru. Naprawiał już w pociągu.
Na sam koniec wizyta u Andrzej w celu podsumowania wyjazdu. Ja mam nadzieję, że na kolejny wyjazd do Krakowa nie będę czekał tyle co na dzisiejszy.

K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mmyta
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]