Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2014
Dystans całkowity: | 143.12 km (w terenie 20.00 km; 13.97%) |
Czas w ruchu: | 06:34 |
Średnia prędkość: | 21.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 43.76 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 224 (115 %) |
Maks. tętno średnie: | 152 (78 %) |
Suma kalorii: | 4706 kcal |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 35.78 km i 1h 38m |
Więcej statystyk |
Środa, 26 lutego 2014
Kategoria Z Ekipą
km: | 29.69 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:06 | km/h: | 26.99 |
Trasa bez udziwnień, na początku wzdłuż Wisły na Salwator, powrót na wał i dalej w kierunku progu Kościuszko. Po drodze dogonił mnie Szosowiec, razem przez most przy A4 i powrót w okolice ulicy Tynieckiej, gdzie każdy pojechał we własnym kierunku. Miał być spokojny wyjazd, ale jak to zwykle bywa w towarzystwie tempo było ciekawe, choć średnią mocno zredukował wiatr w twarz towarzyszący w drodze powrotnej.
Niedziela, 23 lutego 2014
Kategoria Solo
km: | 43.26 | km teren: | 15.00 |
czas: | 02:08 | km/h: | 20.28 |
Ja to zwykle bywa przy korzystnej pogodzie rower przyjechał ze mną do Częstochowy. Do południa standardową trasą do Olsztyna zaglądając na chwilę w Sokole. Po dotarciu do Leśnego konsternacja, żadnej znajomej twarzy. Cóż pora jeszcze wczesna więc runda na zamek i powrót do Mekki Rowerzystów. Powoli na miejsce zaczęli docierać Szosowcy, ale dalej żadnych Znajomych. Nie było co siedzieć, w drogę powrotną tą samą trasą, najpierw drogą pożarową i przez Kucelin do domu.
Środa, 19 lutego 2014
Kategoria Solo
km: | 34.35 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:38 | km/h: | 21.03 |
Dzisiaj pogoda słabsza niż wczoraj, ale najważniejsze, że nie padało, przynajmniej do południa. Nieśpiesznie ruszyłem w trasę podobną do wczorajszej, cel to ciąg dalszy rozruszania kości po zimie.
Na koniec jeszcze wizyta na Rynku i powrót przez Stare Miasto.
Na koniec jeszcze wizyta na Rynku i powrót przez Stare Miasto.
Wtorek, 18 lutego 2014
Kategoria Solo
km: | 35.82 | km teren: | 5.00 |
czas: | 01:42 | km/h: | 21.07 |
Po niemal trzech miesiącach ruszyłem tyłek trochę pokręcić. Już od jakiegoś czasu pogoda sprawiała, że miałem wyrzuty sumienia, że rower zbiera kurz w domu. Dzisiaj to się zmieniło. Dętki odetchnęły świeżym powietrzem, łańcuch napił się oleju, a opony miały okazję wgryźć się w błoto.
Na początek bez rewelacji, trzeba rozruszać kości i przyzwyczaić tyłek do siodełka. Na szczęście kółka boczne nie były konieczne.
Trasa bez większych udziwnień, z wyjątkiem jednego. Na początku wzdłuż Wisły na Salwator i możliwie szybki powrót na przybrzeżny wał. Nie najszybszy z możliwych, ale poznałem nową ciekawą ścieżkę. Dalej już normalnie mostem przy A4 i prawym brzegiem do Tyńca. Na miejscu krótka sesja i powrót do domu. Całość bardzo spokojnie.
Widok na Wisłę w Tyńcu.
Na początek bez rewelacji, trzeba rozruszać kości i przyzwyczaić tyłek do siodełka. Na szczęście kółka boczne nie były konieczne.
Trasa bez większych udziwnień, z wyjątkiem jednego. Na początku wzdłuż Wisły na Salwator i możliwie szybki powrót na przybrzeżny wał. Nie najszybszy z możliwych, ale poznałem nową ciekawą ścieżkę. Dalej już normalnie mostem przy A4 i prawym brzegiem do Tyńca. Na miejscu krótka sesja i powrót do domu. Całość bardzo spokojnie.
Widok na Wisłę w Tyńcu.