Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2012
Dystans całkowity: | 147.35 km (w terenie 25.00 km; 16.97%) |
Czas w ruchu: | 07:34 |
Średnia prędkość: | 19.47 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.08 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 161 (82 %) |
Maks. tętno średnie: | 103 (53 %) |
Suma kalorii: | 1025 kcal |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 36.84 km i 1h 53m |
Więcej statystyk |
Piątek, 28 września 2012
Kategoria Masa Krytyczna
km: | 28.26 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:08 | km/h: | 13.25 |
Krakowska Masa Krytyczna, czyli w żółwim tempem przez miasto. Niestety, ale bez Ekipy to nie to samo, przejazd przez miasto w anonimowej grupie nie jest tak ciekawy jak w gronie znajomych Roweromaniaków.
Miłym akcentem spotkania jest pamiątkowa koszulka:
I szprychówka z Masy:
Miłym akcentem spotkania jest pamiątkowa koszulka:
I szprychówka z Masy:
Środa, 19 września 2012
km: | 15.98 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:43 | km/h: | 22.30 |
Krótka przejażdżka po Krakowie.
Poniedziałek, 10 września 2012
Kategoria Z Ekipą
km: | 59.81 | km teren: | 10.00 |
czas: | 02:41 | km/h: | 22.29 |
Do południa wizyta u dystrybutora Ritchey'a obejrzeć siodełka WCS. Białe siodło do kompletu chodziło mi już po głowie dość dawno. W końcu postanowiłem zrobić sobie spóźniony prezent na urodziny.
Na miejscu miłe zaskoczenie, Ritchey przygotował komplet siodełek do testów, tak by sprawdzić kształt. Wybór padł na model Maraton. Do ręki dostałem piękne, czerwone siodło, zostawiłem swoje i pojechałem zobaczyć jakie są pierwsze wrażenia. Wiadomo, że test ostateczny odbywa się w dłuższych trasach, ale miło wiedzieć, jak się siedzi.
Oto jaka ciekawa kompozycja:
i z bliska:
Wróciłem i zamieniłem wersję czerwoną na białą, z ładnym haftem:
Po powrocie do domu telefon do Arka, miło bo popołudnie też rowerowe. Zbiórka pod skansenem i w składzie Kobe24la, Poisonek i szczepan ruszyliśmy do Olsztyna. Miła trasa przez teren Huty, Okolice góry Ossona, Rezerwat Zielona Góra i Kusięta. Na Placu Biegańskiego bis postój na zakupy i kierunek Lipówki. Posiadówka w miłej atmosferze, zjazd w kierunku Sokolich, pętla przez Olsztyna i Lipówki i powrót do domu, już standard przez Skrajnicę i rowerostradę.
Na miejscu miłe zaskoczenie, Ritchey przygotował komplet siodełek do testów, tak by sprawdzić kształt. Wybór padł na model Maraton. Do ręki dostałem piękne, czerwone siodło, zostawiłem swoje i pojechałem zobaczyć jakie są pierwsze wrażenia. Wiadomo, że test ostateczny odbywa się w dłuższych trasach, ale miło wiedzieć, jak się siedzi.
Oto jaka ciekawa kompozycja:
i z bliska:
Wróciłem i zamieniłem wersję czerwoną na białą, z ładnym haftem:
Po powrocie do domu telefon do Arka, miło bo popołudnie też rowerowe. Zbiórka pod skansenem i w składzie Kobe24la, Poisonek i szczepan ruszyliśmy do Olsztyna. Miła trasa przez teren Huty, Okolice góry Ossona, Rezerwat Zielona Góra i Kusięta. Na Placu Biegańskiego bis postój na zakupy i kierunek Lipówki. Posiadówka w miłej atmosferze, zjazd w kierunku Sokolich, pętla przez Olsztyna i Lipówki i powrót do domu, już standard przez Skrajnicę i rowerostradę.
Niedziela, 9 września 2012
Kategoria Z Ekipą
km: | 43.30 | km teren: | 15.00 |
czas: | 02:02 | km/h: | 21.30 |
Po powrocie z urlopu w domu czekał na mnie rower, a ja czekałem, żeby w końcu coś pokręcić. W sobotę wieczorem kilka telefonów, ale okazało się, że tylko Piter był skłonny niedzielny poranek spędzić w siodle.
W niedzielny poranek pogoda na szczęście dopisała i z lekkim poślizgiem ruszyliśmy terenem w kierunku Poraja. Dawno nie odwiedzanym niebieskim szlakiem dotarliśmy do Poraja, wizyta w Stonce i krótka posiadówka nad zalewem. Po wszystkim, jako że nie należy wracać tą samą drogą zaczęliśmy kombinować, asfaltem do Osin, następnie w las i wyjazd w Zawodziu, wizyta nad lokalnym, chyba znikającym leśnym stawem, kilka fotek połączonych z brodzeniem i powrót przez Poczesną do domu.
Niby brzeg, a wody po kostki:
Nie wygląda to optymistycznie, wody zbyt wiele nie ma, susza czy czy początek końca?:
W niedzielny poranek pogoda na szczęście dopisała i z lekkim poślizgiem ruszyliśmy terenem w kierunku Poraja. Dawno nie odwiedzanym niebieskim szlakiem dotarliśmy do Poraja, wizyta w Stonce i krótka posiadówka nad zalewem. Po wszystkim, jako że nie należy wracać tą samą drogą zaczęliśmy kombinować, asfaltem do Osin, następnie w las i wyjazd w Zawodziu, wizyta nad lokalnym, chyba znikającym leśnym stawem, kilka fotek połączonych z brodzeniem i powrót przez Poczesną do domu.
Niby brzeg, a wody po kostki:
Nie wygląda to optymistycznie, wody zbyt wiele nie ma, susza czy czy początek końca?: