Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2010
Dystans całkowity: | 150.97 km (w terenie 0.05 km; 0.03%) |
Czas w ruchu: | 06:33 |
Średnia prędkość: | 23.05 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.06 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 185 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 140 (72 %) |
Suma kalorii: | 3929 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 50.32 km i 2h 11m |
Więcej statystyk |
Piątek, 24 września 2010
Kategoria Masa Krytyczna
km: | 34.04 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:53 | km/h: | 18.07 |
W końcu udało się dotrzeć na Masę, do tego na tę rodzimą Częstochowską. Z ekipą nie widziałem się już tak dawno, że szok, może nawet ze sto lat.
Przed samą Masą jeszcze wyskoczyłem sobie trochę pokręcić, następnie spotkanie ze wszystkimi na Placu Biegańskiego. Zanim ruszyliśmy, krótkie wprowadzenie Janka i Arka, kto był ten wie o czym.
Fotka sprzed Masy:
Przed samą Masą jeszcze wyskoczyłem sobie trochę pokręcić, następnie spotkanie ze wszystkimi na Placu Biegańskiego. Zanim ruszyliśmy, krótkie wprowadzenie Janka i Arka, kto był ten wie o czym.
Fotka sprzed Masy:
Piątek, 17 września 2010
Kategoria Solo
km: | 62.78 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:35 | km/h: | 24.30 |
Dzisiaj korzystając z urlopu i ładnej pogody ruszyłem się pokręcić. Trasa asfaltowa, inna niż na początku zakładałem. Już na początku trasy modyfikacja i zamiast przez Kusięta pojechałem przez Hutę do Srocka i Brzyszowa. Tu znowu zmiana i jazda w kierunku Małus Małych i Wielkich, następnie Podgórze, Czepurka i Piasek. Stamtąd, już powoli powrót w kierunku domu, jednak trochę dookoła przez Zrębice, Biskupice i Olsztyn. Na sam koniec już przez Odrzykoń, gdzie po drodze jeszcze miła niespodzianka, widoczna na fotkach.
Muchomor:
I jeszcze jeden:
A w sumie było ich tyle:
Muchomor:
I jeszcze jeden:
A w sumie było ich tyle:
Niedziela, 12 września 2010
Kategoria Solo
km: | 54.15 | km teren: | 0.05 |
czas: | 02:05 | km/h: | 25.99 |
Na rowerze nie siedziałem już talk dawno, że w zasadzie to od nowa uczę się jeździć. Masakra jest, jak nie brak czasu, to pogody albo roweru. Weekend spędzony w domu musiał mieć akcent rowerowy. Sobota zajęta od rana do wieczora, ale w niedzielę czas został już dawno zarezerwowany.
Trasa niemalże w pełni asfaltowa, z małym wyjątkiem, bo jak przystało na szanującą się wioskę w Choroniu zwinęli asfalt na weekend. Na szczęście rozwijają też nowy więc pętla przez Choroń teraz będzie znacznie przyjemniejsza.
Cała trasa to jak "zwykle" na początek Olsztyn, w którym nie byłem już tak dawno, że szok. Następnie przez Biskupice do Choronia, gdzie w dużej części jest już nowy asfalt. Komfortowo dotarłem do Poraja i Jastrzębia, gdzie na chwilę odwiedziłem zalew. Droga powrotna przez Kamienicę Polską, Zawodzie i Poczesną.
Ciekawe, kiedy następnym razem uda się ruszyć pokręcić ...
Trasa niemalże w pełni asfaltowa, z małym wyjątkiem, bo jak przystało na szanującą się wioskę w Choroniu zwinęli asfalt na weekend. Na szczęście rozwijają też nowy więc pętla przez Choroń teraz będzie znacznie przyjemniejsza.
Cała trasa to jak "zwykle" na początek Olsztyn, w którym nie byłem już tak dawno, że szok. Następnie przez Biskupice do Choronia, gdzie w dużej części jest już nowy asfalt. Komfortowo dotarłem do Poraja i Jastrzębia, gdzie na chwilę odwiedziłem zalew. Droga powrotna przez Kamienicę Polską, Zawodzie i Poczesną.
Ciekawe, kiedy następnym razem uda się ruszyć pokręcić ...