Niedziela, 18 marca 2012
Kategoria Z Ekipą
km: | 58.97 | km teren: | 15.00 |
czas: | 02:38 | km/h: | 22.39 |
Nie wiem czym sobie zasłużyłem na taką pogodę w swój wolny weekend. Z uwagi na fakt, że posiadam taki tylko jeden w miesiącu tym milej, kiedy za oknem świat wygląda tak pięknie. W domu nie byłem już dość długo więc postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym, spakowałem do samochodu rower i kilka innych drobiazgów i postanowiłem odwiedzić rodzinne miasto. Sobota dla rodziny, natomiast niedziela dla braci rowerowej i bike'a.
Już myślałem, że będę kręcił sam, kiedy rano dostałem telefon i zachęcony słowami "ruszaj dupę i max za 20 min na pkp raków" ubrałem się i stawiłem się na miescu zbiórki. Czekali na mnie Poisonek, Piter, Zbyszek i jeszcze kilka osób. Ruszyliśmy we czwórkę w kierunku Poraja, gdzie dotarliśmy "najkrótszą" drogą. Nad zalewem wizyta w Tawernie na ternie ośrodka żeglarskiego, która powitała nas zamknięta na cztery spusty.
Niezrażeni zastaną sytuacją ruszyliśmy do mekki częstochowskich rowerzystów, czyli Olsztyna. Dotarliśmy na miejsce jadąc przez Choroń i Biskupice oraz Sokole Góry. Pod samym zamkiem spotkanie ze sporą liczbą rowerzystów, w tym starą, dobrą i dawno niewidzianą Ekipą. Krótka posiadówka i powrót do domu przez Skrajnicę.
Po drodze, w Kamienicy Polskiej spotkaliśmy ukrywającego się do dzisiaj miszcza parkowania, proszę jaki spryciarz:
Już myślałem, że będę kręcił sam, kiedy rano dostałem telefon i zachęcony słowami "ruszaj dupę i max za 20 min na pkp raków" ubrałem się i stawiłem się na miescu zbiórki. Czekali na mnie Poisonek, Piter, Zbyszek i jeszcze kilka osób. Ruszyliśmy we czwórkę w kierunku Poraja, gdzie dotarliśmy "najkrótszą" drogą. Nad zalewem wizyta w Tawernie na ternie ośrodka żeglarskiego, która powitała nas zamknięta na cztery spusty.
Niezrażeni zastaną sytuacją ruszyliśmy do mekki częstochowskich rowerzystów, czyli Olsztyna. Dotarliśmy na miejsce jadąc przez Choroń i Biskupice oraz Sokole Góry. Pod samym zamkiem spotkanie ze sporą liczbą rowerzystów, w tym starą, dobrą i dawno niewidzianą Ekipą. Krótka posiadówka i powrót do domu przez Skrajnicę.
Po drodze, w Kamienicy Polskiej spotkaliśmy ukrywającego się do dzisiaj miszcza parkowania, proszę jaki spryciarz:
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj