szczepan

szczepan z miasteczka: Wrocław
Cyferki:
wykręcone:28536.79
poza asfaltem:4231.18
w czasie:52d 07h 18m
moja średnia:22.74 km/h

Obecnie

baton rowerowy bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl

2008

button stats bikestats.pl

Znajomi

Linki

Stare, dobre czasy ...

Wpisy archiwalne w kategorii

Nocna Jazda

Dystans całkowity:2616.88 km (w terenie 310.00 km; 11.85%)
Czas w ruchu:116:43
Średnia prędkość:22.03 km/h
Maksymalna prędkość:69.80 km/h
Suma podjazdów:934 m
Maks. tętno maksymalne:222 (114 %)
Maks. tętno średnie:155 (79 %)
Suma kalorii:28550 kcal
Liczba aktywności:53
Średnio na aktywność:49.38 km i 2h 14m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 30 maja 2011
km:47.98km teren:20.00
czas:02:18km/h:20.86
Kategoria Nocna Jazda, Z Ekipą
Nocny wypad po pracy w towarzystwie Izki, Siwego i Ravena. W pracy rzuciłem hasło nocnej przejażdżki, organizację miał ogarnąć Mateusz, w końcu to Jego tereny i powinien znać ciekawe trasy. Organizację wziął sobie za punkt honoru i wyruszyliśmy z Izką i Siwym, którzy akurat odwiedzili Deca i dali się zaprosić na wyjazd. Do tego jeszcze zorganizowali trasę i poprowadzili nas po okolicach Zgierza. Kolejny raz nie za bardzo wiedziałem, gdzie jestem, ale to jest najlepsze w rowerowaniu - poznawanie nowych miejsc.
Z grubsza trasa wyglądała następująco, start z Łodzi asfaltem w kierunku Zgierza, na miejscu mała zamota z miejscem spotkania i już we czwórkę ruszyliśmy na nocną jazdę po lesie. Kierunek Grotniki, ale co gdzie i jak to nie wiedziałem, zresztą dalej nie wiem. Trasy w lesie znacznie ciekawsze niż w Łagiewnikach, jakoś bardziej podobne do tych moich na Jurze, więcej piachu i gałęzi jak w domu.
Ostatnio potwierdziła się diagnoza dotycząca Context'a i zapadła decyzja, będzie nowy flagowiec, szukam ramy !
Czwartek, 26 maja 2011
km:100.28km teren:10.00
czas:04:16km/h:23.50
Kategoria >100, Nocna Jazda, Solo, Z Ekipą
Wygląda na to, że wracam do grona normalnych ludzi, kiedy czas pozwala siadam na rower. Nie ma się co czarować, nie będę miał go tyle co kiedyś, ale liczę na to, że przynajmniej ten co mam ud się wykorzystać pożytecznie.
Kolejny raz w dniu wolnym rower pojawił się w centrum zainteresowania. Tym razem wstałem wcześniej niż ostatnio, lekkie śniadanie i o godz 10:00 już kręciłem. Dość zaskoczyły mnie warunki, było chłodno, a uczucie to jeszcze potęgował dość sliny wiatr. Obrałem kierunek ten co ostatnio, czyli Pabianie, tym razem jednak zmiana, pojechałem dalej na południowy zachód, a celem wycieczki był Łask, cały czas asfaltem wzdłuż dość ruchliwej drogi, do tego z przeciwnym wiatrem. Na miejscu nadzieja na kilka fotek, ale nic ciekawego znaleźć się nie udało. Ruszyłem w drogę powrotną, tą samą trasą, ale ze sprzyjającym wiatrem. Po drodze ciekawa ekspozycja na terenie zakładu produkującego odzież BHP, miło, bo było otwarte i udało się zrobić kilka zdjęć.





W sumie z wyjazdu wyszło ok 75 km, myślałem, że to tyle, ale zajrzałem na chwilę do pracy, tam padła propozycja wieczornego wyjazdu, stwierdziłem ok.
Ok 20 spotkanie z Celinką i Raven'em, który poprowadził nas na pobliski poligon, a w zasadzie jego pozostałości, na miejscu pokręciliśmy się chwilę w poszukiwaniu miejscówki na ognisko. Oj dawno, już nie było okazji posiedzieć przy ogniu, bardzo miło spędzony wieczór, na koniec jeszcze chwila po Łodzi i udało się dokręcić do pierwszej tegorocznej setki. Oby nie ostatniej ...

Ostatnio z Częstochowy dotarła miła wiadomość, będzie nowy flagowiec, jak będę znał szczegóły ustali się na czym dokładnie będę śmigał, czy znowu Author, czy może coś innego. Dotarły też nowe zabawki, kredki, grzechotka i coś jeszcze ... niespodzianka.
Czwartek, 12 maja 2011
km:32.42km teren:10.00
czas:01:59km/h:16.35
Kategoria Nocna Jazda, Z Ekipą
Niezwykle szczęśliwy wieczorny wypad rowerowy. Zaczęło się już prawie od samego początku, owszem tuż po wyjeździe było bardzo miło. Podczas ostatniej wizyty w domu zostawiłem ramę Context'a, którą podejrzewam o trzeszczenie i zabrałem do Łodzi Kelly'sa. Fakt, trochę już zajechany, ale jaki luksus, kiedy podczas jazdy cisza ... może nie zupełna z racji luzu na ośkach w zajechanych zatrzaskach Wellgo, ale o nich później.
Tak więc po kolei, na pierwszych kilometrach od wyjazdu jadąc razem z Celinką i Ravenem całą szerokością ścieżki i chodnika napotkaliśmy na pieszych (skąd się wzięli na chodniku nie wiem ?), Celinka i Raven grzecznie zjechali na ścieżkę, natomiast ja w "teren", zjechałem z chodnika i pognałem w prost w kierunku czekającego na mnie wykopu, kiedy go zauważyłem zdążyłem tylko krzyknąć i po hamplach, przedni zadziałał rewelacyjnie więc rower zatrzymał się tuż przed dziurą, a ja wykonując klasyczne OTB zmierzałem wprost do metrowego wykopu. Udało się jakoś rozłożyć ręce więc wylądowałem nad, a nie wewnątrz wykopu. Całego zdarzenia, jednak nie zaliczam do pechowych, nic się nie stało i było dość śmiesznie, wrażenia pozytywne.
Pojechaliśmy dalej, w kierunku lasu Łagiewnickiego pośmigać w terenie w totalnych ciemnościach. Krótko po wjechaniu do lasu okazało się, że mam spore problemy z wpięciem prawego buta, po wielu próbach w końcu się udało, ale po każdym wypięciu historia była identyczna. Podczas postoju, kiedy rzuciłem trochę światła na zatrzask okazało się, że ułamałem kawałek zatrzasku, więc jedna strona wyłączona, ogólnie Wellgo umarły ...
Jazda już nie tak komfortowa, bo za każdym razem musiałem szukać tej sprawnej strony, co w ciemnościach najłatwiejsze nie jest, ale co tam, jazda po lesie w nocy to jest to coś, szczególnie na relatywnie wąskich ścieżkach.
Raven poprowadził nas po dość ciekawych miejscach i ścieżkach, aż sam zgubił drogę, nie tak do końca, ale trzeba było wyjechać z lasu na asfalt. Po krótkiej chwili zaczęło się dziwnie jechać, no tak powietrza z przodu było coraz mniej. Normalnie to nie problem, chyba, że jest godzina 12:00, jest się na zadupiu, a nikt nie pomyślał, by zabrać ze sobą pompkę ... . Ja miałem łatki, Raven nawet dętkę, ale nadmuchać to bym musiał chyba ustami. Do Łodzi doczłapałem się już na oponie, w zasadzie to jechałem tak przez ok. 10 km, po prostu bajka. Na koniec, "jakby tego było mało, k... się rozpadało". Mijając stację już nawet nie myślałem, żeby coś kombinować z dętką, bo po tylu kilometrach wątpiłem by było co kleić, ale podjechałem do kompresora. Mocno się zdziwiłem, kiedy podczas pompowania nawet nie było słychać syczenia powietrza, koło udało się napompować ?! i już w normalnym tempie wróciłem do domu, na miejscu wylałem wodę z butów i pod prysznic ... .
A wellgo prezentują się następująco:
Piątek, 29 kwietnia 2011
km:51.35km teren:0.00
czas:03:08km/h:16.39
Kategoria Masa Krytyczna, Nocna Jazda
Kiedyś było dla mnie normą, że w ostatni piątek miesiąca jechałem w Masie, niestety od dłuższego czasu miałem strasznie nie po drodze i Masa jeździła beze mnie. W końcu udało się tak zaplanować czas w pracy i pogodę, by na Masę dotrzeć. Pierwszy raz na Masie w Łodzi. Wrażenia bardzo pozytywne, dobra organizacja i długa trasa. Trochę dziwne uczucie, kiedy jechaliśmy, a ja nie miałem pojęcia gdzie jestem, Łodzi jednak nie będę znał jak Częstochowy.
Z punktów trasy to na pewno start z pasażu Schillera przy Piotrkowskiej, a zakończenie na Placu Wolności (też przy Piotrkowskiej).
Po wszystkim jeszcze sprint do Ikei na hot doga, musiałem wrócić się po jakąś bluzę więc goniłem sam, wracając do mojej nieznajomości Łodzi chcąc jechać na skróty pomyliłem trochę drogę i krócej nie wyszło ... . Ledwo zdążyłem na hot doga.
Kilka fotek z Masy z moją osobą:



Niedziela, 17 kwietnia 2011
km:18.54km teren:0.00
czas:01:04km/h:17.38
Kategoria Nocna Jazda, Z Ekipą
Po pracy postawiłem na relaks, razem z Celinką i Ravenem pojechaliśmy powłóczyć się trochę po Łodzi. Miał być relaks, a było sporo nerwów bo rower wydaje dziwne odgłosy coraz intensywniej. Po prostu masakra jakaś, najgorsze, że nie mam pojęcia skąd dobywają się te dziwne odgłosy. Coś czuję, że będzie trzeba rozłożyć co do śrubki, zobaczymy, czy pomoże. Póki co hałas odbiera całą przyjemność z jazdy.
Samej jazdy, też bez szału, na początku Manufaktura, później Radegast i powrót do domu, z drodze powrotnej jeszcze o mały włos było by słabo, bo jakiś idiota wyjechał mi prosto z bocznej uliczki.
Piątek, 1 kwietnia 2011
km:37.55km teren:0.00
czas:01:33km/h:24.23
Kategoria Nocna Jazda, Solo
Po pracy krótki wyjazd, znowu raczej po mieście, lub koło niego. Pętla z Łodzi, przez Aleksandrów Łódzki, Rąbień, Zgierz i znowu do Łodzi. Znowu wieczorem i znowu powrót po zmierzchu, ale nie ma czasu, żeby jeździć innych porach. Jakiś czas temu będą w domu miałem w rękach lampkę CAT EYE EL-HL520,



ale stwierdziłem, że gdzie ja się będę po nocach włóczył po Łodzi ..., teraz bujam się po nocach Sigmą micro. Na szczęście jakiś czas temu nabył czołówkę, która daje radę w ciemnościach, choć akurat wczoraj jej nie miałem ... .
Kolejny dzień testowania nowego nabytku, tylnego kółka od Poisonka, Mavic XM317, DT Competition (32 szt.) i na koniec smaczek DT Onyx. Kółko używane ale stan rewelacyjny, kręci się bardzo ładnie.
Czwartek, 31 marca 2011
km:22.23km teren:0.00
czas:00:57km/h:23.40
Kategoria Nocna Jazda, Solo
Cały dzień w asie, ale nie na rowerze, rano pobudka i wizyta w Warszawie, pogoda denerwował mnie cały dzień, słońce, ciepło i bardzo przyjemnie, chwilami nawet 19 st. A ja zamiast na rowerze czas spędzałem w pociągu i na zebraniu.
Postanowiłem nie przegapić takiego dnia, wieczorem już nie tak przyjenie i ciepło ale po zimie, takie warunki to i tak jak ideał.
Wyjechałem dość późno bo już po zmierzchu, ale po mieście zawsze można się pokręcić, długo nie było, ale dzień nie do końca zmarnowany.
Sobota, 14 sierpnia 2010
km:141.07km teren:0.00
czas:05:14km/h:26.96
Kategoria >100, Nocna Jazda, Solo
Pomimo tak długiej przerwy w jeździe i minimalnych przebiegów od jakiego czasu chodziła mi po głowie trasa z Łodzi do Częstochowy.
Czyniąc przygotowania zaopatrzyłem się w nowe opony, bo trasa całościowo asfaltowa.

Przy okazji wyszło, że przedni zacisk niestety do wymiany, wybór prawie ten sam co poprzednio, choć zmienił się kolor:


Po pracy, powrót do domu, szybkie przygotowania i w drogę. Udało mi się wyjechać dopiero koło 17, a przede mną było sporo do przejechania. W domu byłem już długo po zmroku. Trasa znaleziona na google.maps okazała się bardzo przyjemna.
Praktycznie cały czas nawierzchnia bardzo dobra, co przy nowych oponach miało duże znaczenie.
Trasa poniżej:
&via=1
Piątek, 26 marca 2010
km:101.50km teren:3.00
czas:04:27km/h:22.81
Kategoria >100, Masa Krytyczna, Nocna Jazda, Solo, Z Ekipą
Podobno ostatni dzień tak ładnej pogody, szkoda było go nie wykorzystać. Rano zajęty więc nic się nie udało ale w planach była wizyta na Masie Krytycznej.
Z domu ruszyłem się dwie godziny wcześniej by pojechać coś więcej. Wybór padł na asfaltową pętlę przez Poczesną, Poraj, Choroń, Biskupice i Olsztyn. Wszystko w zasadzie byłoby ok, ale źle sobie obliczyłem czas i w Choroniu zorientowałem się, że w zasadzie to nie zdążę na Masę. Dodatkowo jeszcze musiałem podjechać do domu przebrać i zabrać oświetlenie. Tak więc sprintem przez ponad 20 km do domu, szybka akcja i znowu sprint na miejsce spotkania. O dziwo spóźniłem się tylko 5 minut, wszyscy czekali ;).
Następnie wspólny przejazd, wreszcie w tempie masowym, praktycznie nie przekraczaliśmy 9 km/h, co w przypadku Częstochowskiej Masy stanowi naprawdę sukces. Drugim sukcesem była frekwencja, bo stawiło się 150 rowerzystów i rolkarzy.
Po wszystkim tradycyjnie jeszcze wspólny wyjazd i tak w sześcioosobowym składzie udaliśmy się do Olsztyna. W drodze do domu jeszcze dodatkowa pętla, bo setka w zasięgu i trzeba było skorzystać.
Na koniec szprychówka z dzisiejszej Masy:
Niedziela, 15 listopada 2009
km:104.96km teren:3.00
czas:04:20km/h:24.22
Kategoria Solo, >100, Nocna Jazda, Z Ekipą
Dzisiejsza aura wbrew zapowiedziom ze środka tygodnia okazała się bardzo ładna. Jeszcze w piątek w prognozach wisiał deszcz na niedzielę, ale na szczęście uległy one zmianie i co najważniejsze nie odstawały od pogody.
Nigdzie się nie śpiesząc z domu wyruszyłem tuż przed południem, w planach była niezbyt długa przejażdżka. Trasa, praktycznie cała asfaltowa, początkowo do Olsztyna przez Kusięta, następnie Biskupie z blatu i zjazd w kierunku Zrębic, przez Zrębice i Przymiłowice z powrotem do Olsztyna. Wizyta na zamku, z objazdem i podjazdem, po czym powrót przez Kusięta do domu.
Po południu sms od Poisonka i mało myśląc znowu miałem zaplanowany rower. Trasa i scenariusz podobny jak wczoraj, z tą różnicą, że powrót do domu bardziej na około.
Razem trochę się tego dzisiaj uzbierało.