szczepan

szczepan z miasteczka: Wrocław
Cyferki:
wykręcone:28536.79
poza asfaltem:4231.18
w czasie:52d 07h 18m
moja średnia:22.74 km/h

Obecnie

baton rowerowy bikestats.pl

2016

button stats bikestats.pl

2015

button stats bikestats.pl

2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl

2008

button stats bikestats.pl

Znajomi

Linki

Stare, dobre czasy ...

Środa, 19 września 2012
km:15.98km teren:0.00
czas:00:43km/h:22.30
Krótka przejażdżka po Krakowie.
Poniedziałek, 10 września 2012
km:59.81km teren:10.00
czas:02:41km/h:22.29
Kategoria Z Ekipą
Do południa wizyta u dystrybutora Ritchey'a obejrzeć siodełka WCS. Białe siodło do kompletu chodziło mi już po głowie dość dawno. W końcu postanowiłem zrobić sobie spóźniony prezent na urodziny.
Na miejscu miłe zaskoczenie, Ritchey przygotował komplet siodełek do testów, tak by sprawdzić kształt. Wybór padł na model Maraton. Do ręki dostałem piękne, czerwone siodło, zostawiłem swoje i pojechałem zobaczyć jakie są pierwsze wrażenia. Wiadomo, że test ostateczny odbywa się w dłuższych trasach, ale miło wiedzieć, jak się siedzi.
Oto jaka ciekawa kompozycja:


i z bliska:


Wróciłem i zamieniłem wersję czerwoną na białą, z ładnym haftem:


Po powrocie do domu telefon do Arka, miło bo popołudnie też rowerowe. Zbiórka pod skansenem i w składzie Kobe24la, Poisonek i szczepan ruszyliśmy do Olsztyna. Miła trasa przez teren Huty, Okolice góry Ossona, Rezerwat Zielona Góra i Kusięta. Na Placu Biegańskiego bis postój na zakupy i kierunek Lipówki. Posiadówka w miłej atmosferze, zjazd w kierunku Sokolich, pętla przez Olsztyna i Lipówki i powrót do domu, już standard przez Skrajnicę i rowerostradę.
Niedziela, 9 września 2012
km:43.30km teren:15.00
czas:02:02km/h:21.30
Kategoria Z Ekipą
Po powrocie z urlopu w domu czekał na mnie rower, a ja czekałem, żeby w końcu coś pokręcić. W sobotę wieczorem kilka telefonów, ale okazało się, że tylko Piter był skłonny niedzielny poranek spędzić w siodle.
W niedzielny poranek pogoda na szczęście dopisała i z lekkim poślizgiem ruszyliśmy terenem w kierunku Poraja. Dawno nie odwiedzanym niebieskim szlakiem dotarliśmy do Poraja, wizyta w Stonce i krótka posiadówka nad zalewem. Po wszystkim, jako że nie należy wracać tą samą drogą zaczęliśmy kombinować, asfaltem do Osin, następnie w las i wyjazd w Zawodziu, wizyta nad lokalnym, chyba znikającym leśnym stawem, kilka fotek połączonych z brodzeniem i powrót przez Poczesną do domu.

Niby brzeg, a wody po kostki:


Nie wygląda to optymistycznie, wody zbyt wiele nie ma, susza czy czy początek końca?:
Piątek, 31 sierpnia 2012
km:12.90km teren:0.00
czas:00:56km/h:13.82
Kategoria Masa Krytyczna
Plan był taki, by w końcu wziąć udział w Masie Częstochowskiej. Z pracy udało się wyjść odpowiednio wcześnie, w cztery koła i do Częstochowy. Po drodze myślałem, że plan strzeli, bo po drodze niesamowicie się rozpadało. Na szczęście, im bliżej domu tym bardziej pogoda się klarowała, a na miejscu już tylko kropiło. Wskoczyłem w ciuchy rowerowe i pognałem na Masę, która niestety już ruszyła. Miło się złożyło bo, po drodze do Centrum złapałem peleton i razem dojechaliśmy do końca na placu Biegańskiego. To, dla czego warto było jechać na Masę dopiero miało nastąpić, razem w kilkuosobową ekipą wyskoczyliśmy na jednego. Oj przypominają się stare dobre czasy.
Czwartek, 23 sierpnia 2012
km:15.69km teren:0.00
czas:00:47km/h:20.03
Kategoria Po mieście
Nic specjalnego.
Niedziela, 19 sierpnia 2012
km:11.09km teren:0.00
czas:00:36km/h:18.48
Kategoria Po mieście
Plan był dość prosty, ale jak się okazało nawet ten najprostszy może całkowicie upaść. Miała być Wieliczka przed pracą, jednak już po wyjściu okazało się, że szlag wszystko trafił, przed blokiem stało moje auto, bez tablic ... wycieczka skończyła się na komisariacie. Dzień do bani.
Środa, 15 sierpnia 2012
km:65.93km teren:10.00
czas:02:49km/h:23.41
Kategoria Solo
Jakoś kolejny raz bez pomysłu ruszyłem przed siebie. Wiedziałem, że chcę jechać do Tyńca zahaczając po drodze przez Lasek Wolski. Po drodze dwa bardzo ciekawe terenowe odcinki. Na takich trasach wreszcie wiem, czemu dosiadam górala.
Po dotarciu do Tyńca postanowiłem jechać dalej przed siebie nie do końca wiedząc dokąd zmierzam. Plan był prosty, dostać się na drugi brzeg Wisły i wrócić do domu. Po drodze dotarłem do Skawiny, a w zasadzie przejechałem tylko przez jej północno - zachodni skrawek, następnie dotarłem do Kopanki. Jadąc bliżej Wisły zacząłem myśleć o przedostaniu się na drugi brzeg. Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić, nie zanosiło się aby, gdzieś miał znajdować się most. Po drodze wprawdzie trafiłem na przeprawę promową, na drugi brzeg można było się dostać za śmieszną kasę, ale Sternik na pytanie czy można kartą delikatnie mówiąc mnie wyśmiał. Pojechałem więc dalej szukając kolejnej możliwości przeprawy. Wszystko wskazywało na to, że będę musiał zweryfikować swoje plany. Nie chcąc wracać tą samą drogą zacząłem szukać okrężnej drogi powrotnej do Krakowa. Dojechałem do drogi Kraków - Oświęcim i ruszyłem na Kraków. Przez Borek Szlachecki dojechałem do Skawiny, postój na zdjęcia nad Skawinką i dalej do Krakowa.
W sumie wyszło trochę więcej niż zakładałem, ale nie chciało mi się szybko wracać, bo warunki do jazdy były dzisiaj całkiem miłe.

Próg na Skawince:
Piątek, 3 sierpnia 2012
km:61.47km teren:10.00
czas:02:35km/h:23.79
Chodził mi po głowie od wczoraj, dzień wolny, dlatego nieśpiesznie się wyszykowałem i koło południa ruszyłem na północ. Ciekawe, bo zawsze jadąc na północ miałem płasko jak na stole, tu jest inaczej. Trasa przez Zielonki i Giebułtów, gdzie czekał na mnie pierwszy podjazd, ciekawy, szczególnie, że widząc parę prowadzącą swoje rowery pod górę przycisnąłem mocniej.
Następnie wjazd do dolina Prądnika i tu zakończyłem sprint na rzecz podziwiania pięknych widoków. W samym Ojcowie szybka decyzja i wjazd do lasu w przeciwnym kierunku niż do tej pory. Bardzo ciekawy podjazd, do tego niemal w 100% przejezdny. Sam podjazd prowadził aż na górę, gdzie się wypłaszczyło. Później leki zjazd i dotarłem do jakiejś wioski, tą wioską okazała się Skała, która ma rewelacyjne połączenie (tylko w tym kierunku) w Ojcowem. Piękny, ponad kilometrowy zjazd i znowu byłem w Ojcowie. Powrót do Krakowa tą samą trasą, na miejscu przywitał mnie delikatny deszcz.







Na koniec jeszcze zagadka, co to za grzyby ?

Piątek, 27 lipca 2012
km:19.48km teren:0.00
czas:01:17km/h:15.18
Kategoria Masa Krytyczna
W końcu udało się dotrzeć na Masę do Częstochowy i spotkać się ze starą, dobrą Ekipą. Masa jak Masa, przejażdżka w żółwim tempie ulicami miasta, tutaj liczą się ludzie. Jak zwykle mile spędzone popołudnie w dobrym, choć niestety niepełnym gronie. Szkoda też, że pomasowe spotkanie tak blisko, liczyłem, że wyskoczymy kawałek dalej. Nie mniej jednak pozytywnie.

Wtorek, 24 lipca 2012
km:43.19km teren:10.00
czas:01:57km/h:22.15
Kategoria Z Ekipą
To, czego brakuje mi najbardziej to wyjazdy z Ekipą. Niestety, ale takich Bikerów jak w Częstochowie nie ma nigdzie indziej.
Dzisiaj spotkanie z Ekipą w składzie Kobe24la, Piotrek78 i Zbyszko61 w miejscu standard, czas już nie. Razem w kierunku Lipowek, przez Kręciwilk, Kusięta, Towarne i Lewiatan ...
Na miejscu dojechał do nas Piosonek. Jak zwykle kupa śmiechu i super atmosfera.
Przy okazji sesja foto RDR'a i nowa fota profilowa po pewnych zmianach: