Wpisy archiwalne w kategorii
Solo
Dystans całkowity: | 13883.98 km (w terenie 2058.68 km; 14.83%) |
Czas w ruchu: | 567:49 |
Średnia prędkość: | 24.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 4674.00 km/h |
Suma podjazdów: | 4471 m |
Maks. tętno maksymalne: | 226 (116 %) |
Maks. tętno średnie: | 189 (97 %) |
Suma kalorii: | 281556 kcal |
Liczba aktywności: | 298 |
Średnio na aktywność: | 46.59 km i 1h 54m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 28 lipca 2011
Kategoria Solo
km: | 58.70 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:10 | km/h: | 27.09 |
Ostatnio razem z Ravenem naszą przejażdżkę po miejscowościach wokół Łodzi zakończyliśmy na Brzezinach. Dzisiaj postanowiłem sprawdzić drogę od Brzezin. Wcześnie rano, szczególnie jak na dzień wolny, wybrałem się drogą, którą ostatnio wracaliśmy. Do Brzezin droga dość ruchliwa, do tego jej szerokość nie daje komfortu kręcenia w towarzystwie samochodów, duży plus, po wyjeździe z Łodzi nawierzchnia bardzo dobrej jakości więc jechało się w porządku, tempo ciekawe i na miejscu średnia wyniosła powyżej 30 km/h. W samych Brzezinach pokręciłem się w dość spokojnym tempie i ruszyłem w kierunku Andrespola, droga znacznie spokojniejsza, ale i nawierzchnia pozostawiała miejscami sporo do życzenia. Ostatni odcinek, powrót z Andrespola do Łodzi z wiatrem w twarz, do tego bardzo słaba ścieżka rowerowa wzdłuż drogi więc jednak wybór padł na jezdnię.
Wieczorem w końcu się zdecydowałem, zamówiłem trochę rowerowej biżuterii w necie, do RDR'a trafią między innymi:
Śruby do otworów pod koszyk bidonu, mocowania hamulców, regulacji hamulców i przerzutek, mocowania linek i samych przerzutek:
Wieczorem w końcu się zdecydowałem, zamówiłem trochę rowerowej biżuterii w necie, do RDR'a trafią między innymi:
Śruby do otworów pod koszyk bidonu, mocowania hamulców, regulacji hamulców i przerzutek, mocowania linek i samych przerzutek:
Czwartek, 7 lipca 2011
Kategoria Solo
km: | 68.90 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:33 | km/h: | 27.02 |
Po ostatniej listopadowej pogodzie, tak się ładnie złożyło, że pierwszy dzień powrotu lata zbiegł się z wolnym w pracy. Z uwagi na ostatnią awarię w tylnej oponie i nieskuteczną naprawę, dzisiaj założyłem kupione rok temu opony Vittorii w rozmiarze 1,5". Wygląda, że z Nobby Nic'a nic już nie będzie i trzeba pomyśleć o czymś nowym. Z racji ogumienia dzisiaj tylko asfalt. Postawiłem na znaną pętlę przez Pabianice, Konstantynów, Aleksandrów i Zgierz, skąd zajrzałem jeszcze do Łagiewnik. W drodze powrotnej wizyta w rowerowym, ważenie i rozmowa, w głowie klaruje się jakie ogumienie trafi do RDR'a.
Wtorek, 28 czerwca 2011
Kategoria Solo
km: | 27.76 | km teren: | 10.00 |
czas: | 01:08 | km/h: | 24.49 |
Szybki wyjazd do Łagiewnik.
Poniedziałek, 27 czerwca 2011
Kategoria Solo
km: | 34.31 | km teren: | 8.00 |
czas: | 01:25 | km/h: | 24.22 |
Po pracy i szybkich zakupach jeszcze szybsza decyzja, rower. Kierunek Łagiweniki przez Arturówek, niebieski pieszy i Modrzew. Po drodze, gdzie ostatnio w nocy mieliśmy okazję słyszeć dziki, dzisiaj, kiedy było jasno miałem okazję spotkać świnkę, na szczęści nie na swojej drodze, a tylko w jej pobliżu. Obecność dzika w pobliżu trasy przejazdu dobrze motywuje do jeszcze lepszego tempa jazdy.
W Modrzewiu mała zmiana planów sprint asfaltem do Deca, 30 min do zamknięcia i trochę kilometrów, udało się tuż przed zamknięciem.
W Modrzewiu mała zmiana planów sprint asfaltem do Deca, 30 min do zamknięcia i trochę kilometrów, udało się tuż przed zamknięciem.
Czwartek, 16 czerwca 2011
Kategoria Solo
km: | 34.46 | km teren: | 15.00 |
czas: | 01:25 | km/h: | 24.32 |
Podobnie jak wczoraj wyjazd do Łagiwenik. Dzisiaj ominąłem park na Zdrowiu i pokręciłem prosto w kierunku Arturówka. Wjazd do lasu na niebieski szlak. Przejazd przez Arturówek i dalej przez las w kierunku Modrzewia. Po drodze, w miejscu, gdzie wczoraj „spotkaliśmy” dziki miałem okazję obejrzeć ślady ich obecności, widać, że nam się nie wydawało. Na koniec inaczej niż wczoraj powrót lasem z szybką pętlą wokół stawu w Arturówku.
Wygląda na to, że to ostatni regularny wyjazd na Kelly’sie i znowu będzie mógł pełnić funkcję, roweru zastępczego, tak jak to było do tej pory.
Wygląda na to, że to ostatni regularny wyjazd na Kelly’sie i znowu będzie mógł pełnić funkcję, roweru zastępczego, tak jak to było do tej pory.
Czwartek, 26 maja 2011
Kategoria >100, Nocna Jazda, Solo, Z Ekipą
km: | 100.28 | km teren: | 10.00 |
czas: | 04:16 | km/h: | 23.50 |
Wygląda na to, że wracam do grona normalnych ludzi, kiedy czas pozwala siadam na rower. Nie ma się co czarować, nie będę miał go tyle co kiedyś, ale liczę na to, że przynajmniej ten co mam ud się wykorzystać pożytecznie.
Kolejny raz w dniu wolnym rower pojawił się w centrum zainteresowania. Tym razem wstałem wcześniej niż ostatnio, lekkie śniadanie i o godz 10:00 już kręciłem. Dość zaskoczyły mnie warunki, było chłodno, a uczucie to jeszcze potęgował dość sliny wiatr. Obrałem kierunek ten co ostatnio, czyli Pabianie, tym razem jednak zmiana, pojechałem dalej na południowy zachód, a celem wycieczki był Łask, cały czas asfaltem wzdłuż dość ruchliwej drogi, do tego z przeciwnym wiatrem. Na miejscu nadzieja na kilka fotek, ale nic ciekawego znaleźć się nie udało. Ruszyłem w drogę powrotną, tą samą trasą, ale ze sprzyjającym wiatrem. Po drodze ciekawa ekspozycja na terenie zakładu produkującego odzież BHP, miło, bo było otwarte i udało się zrobić kilka zdjęć.
W sumie z wyjazdu wyszło ok 75 km, myślałem, że to tyle, ale zajrzałem na chwilę do pracy, tam padła propozycja wieczornego wyjazdu, stwierdziłem ok.
Ok 20 spotkanie z Celinką i Raven'em, który poprowadził nas na pobliski poligon, a w zasadzie jego pozostałości, na miejscu pokręciliśmy się chwilę w poszukiwaniu miejscówki na ognisko. Oj dawno, już nie było okazji posiedzieć przy ogniu, bardzo miło spędzony wieczór, na koniec jeszcze chwila po Łodzi i udało się dokręcić do pierwszej tegorocznej setki. Oby nie ostatniej ...
Ostatnio z Częstochowy dotarła miła wiadomość, będzie nowy flagowiec, jak będę znał szczegóły ustali się na czym dokładnie będę śmigał, czy znowu Author, czy może coś innego. Dotarły też nowe zabawki, kredki, grzechotka i coś jeszcze ... niespodzianka.
Kolejny raz w dniu wolnym rower pojawił się w centrum zainteresowania. Tym razem wstałem wcześniej niż ostatnio, lekkie śniadanie i o godz 10:00 już kręciłem. Dość zaskoczyły mnie warunki, było chłodno, a uczucie to jeszcze potęgował dość sliny wiatr. Obrałem kierunek ten co ostatnio, czyli Pabianie, tym razem jednak zmiana, pojechałem dalej na południowy zachód, a celem wycieczki był Łask, cały czas asfaltem wzdłuż dość ruchliwej drogi, do tego z przeciwnym wiatrem. Na miejscu nadzieja na kilka fotek, ale nic ciekawego znaleźć się nie udało. Ruszyłem w drogę powrotną, tą samą trasą, ale ze sprzyjającym wiatrem. Po drodze ciekawa ekspozycja na terenie zakładu produkującego odzież BHP, miło, bo było otwarte i udało się zrobić kilka zdjęć.
W sumie z wyjazdu wyszło ok 75 km, myślałem, że to tyle, ale zajrzałem na chwilę do pracy, tam padła propozycja wieczornego wyjazdu, stwierdziłem ok.
Ok 20 spotkanie z Celinką i Raven'em, który poprowadził nas na pobliski poligon, a w zasadzie jego pozostałości, na miejscu pokręciliśmy się chwilę w poszukiwaniu miejscówki na ognisko. Oj dawno, już nie było okazji posiedzieć przy ogniu, bardzo miło spędzony wieczór, na koniec jeszcze chwila po Łodzi i udało się dokręcić do pierwszej tegorocznej setki. Oby nie ostatniej ...
Ostatnio z Częstochowy dotarła miła wiadomość, będzie nowy flagowiec, jak będę znał szczegóły ustali się na czym dokładnie będę śmigał, czy znowu Author, czy może coś innego. Dotarły też nowe zabawki, kredki, grzechotka i coś jeszcze ... niespodzianka.
Poniedziałek, 23 maja 2011
Kategoria Solo
km: | 71.59 | km teren: | 5.00 |
czas: | 02:49 | km/h: | 25.42 |
Dzisiaj wreszcie udało się zgrać dzień wolny z ładną pogodą. Wstałem niezbyt wcześnie, ale z postanowieniem wyjazdu. W głowie układała mi się powoli trasa, po ostatnich burzach w terenie pewnie dość grząsko więc postawiłem na asfalt, nie chciało mi się czyścić roweru.
Na początek do Pabianic przez Ksawerów, skąd rozpocząłem przejazd zachodnimi okolicami Łodzi. Z Pabianic cały czas asfaltem przez Konstantynów i Aleksandrów do Zgierza i Łagiewnik, gdzie na chwilę wjechałem w teren. Jak się okazało nie było aż tak mokro jak się spodziewałem.
Jakiś czas temu przyjechały nowe graty do flagowca, czymkolwiek będzie. Póki co do Kelly'sa trafił napęd, zębatka z SLX wymagała małego dopasowania do Deore, ale działa. Kelly's dostał też nowe kółeczka do tylnej przerzutki.
Moje ostanie zakupy:
A już po głowie chodzą mi kolejne, tym razem już nie takie z konieczności.
Na początek do Pabianic przez Ksawerów, skąd rozpocząłem przejazd zachodnimi okolicami Łodzi. Z Pabianic cały czas asfaltem przez Konstantynów i Aleksandrów do Zgierza i Łagiewnik, gdzie na chwilę wjechałem w teren. Jak się okazało nie było aż tak mokro jak się spodziewałem.
Jakiś czas temu przyjechały nowe graty do flagowca, czymkolwiek będzie. Póki co do Kelly'sa trafił napęd, zębatka z SLX wymagała małego dopasowania do Deore, ale działa. Kelly's dostał też nowe kółeczka do tylnej przerzutki.
Moje ostanie zakupy:
A już po głowie chodzą mi kolejne, tym razem już nie takie z konieczności.
Poniedziałek, 16 maja 2011
Kategoria Solo
km: | 31.37 | km teren: | 10.00 |
czas: | 01:28 | km/h: | 21.39 |
Od pewnego czasu rozważałem zakupy, w sumie to nadeszła najwyższa pora, ale najważniejszy bodziec przyszedł ze strony podupadającego na zdrowiu Kelly'sa. Z uwagi na fakt, że rama flagowca pojechała do serwisu dosiadam Kelly'sa, a jego niektóre części są już poważnie zużyte. Po ostatniej awarii zatrzasków Wellgo założyłem SPD Shimano 540, które na co dzień jeździły we flagowcu. Dzisiaj przekonałem się, że bez mała 10kkm to dla jednego łańcucha, kasety i blatu spory przebieg. Jazda w terenie na środkowej zębatce była już praktycznie niemożliwa, do tego stopnia, że nie mogłem pokonać łódzkich "podjazdów", bo łańcuch się ślizgał. Nawet na płaskim nie było lepiej, a ruszając spod świateł przynajmniej raz napęd o sobie przypominał. Jazda asfaltem na blacie jeszcze spoko, ale o terenie mogłem zapomnieć. W lesie zbyt przyjemnie nie było.
Trasa bardzo podobna do tej z ostatniej nocki, dzisiaj jednak bez nieprzyjemnych zdarzeń. Po drodze fotka wykopu, w którym ostatnio o mało nie wylądowałem, duży nie jest, ale miło by w nim pewnie nie było ...
Spróbowałem wjechać w teren i zaczęło się, płaski podjazd, długości kilkudziesięciu metrów był zbyt stromy dla mojego napędu, wjechałem za trzecim podejściem. Za to utwardzony snigle track, którym poprowadził nas ostatnio Raven to naprawdę fajna ścieżka. Za dnia, kiedy jest jasno i widać więcej można nieźle się rozbujać, co między drzewami daje niezłą frajdę.
Wracając do napędu chodziły mi po głowie dziwne myśli jego wymiany w Kelly'sie, ale na szczęście tym razem więcej pomyślałem, nim zacząłem działać i zamówiłem graty do flagowca. Tam, też szału nie ma, bo jest już 6kkm na jednym łańcuchu, ale sytuacja wygląda znacznie lepiej niż w przypadku Deore.
Podsumowując, do flagowca trafią kaseta SRAM PG970, łańcuch PC991, a korba SLX otrzyma nową środkową zębatkę.
A Deore wygląda tak:
Trasa bardzo podobna do tej z ostatniej nocki, dzisiaj jednak bez nieprzyjemnych zdarzeń. Po drodze fotka wykopu, w którym ostatnio o mało nie wylądowałem, duży nie jest, ale miło by w nim pewnie nie było ...
Spróbowałem wjechać w teren i zaczęło się, płaski podjazd, długości kilkudziesięciu metrów był zbyt stromy dla mojego napędu, wjechałem za trzecim podejściem. Za to utwardzony snigle track, którym poprowadził nas ostatnio Raven to naprawdę fajna ścieżka. Za dnia, kiedy jest jasno i widać więcej można nieźle się rozbujać, co między drzewami daje niezłą frajdę.
Wracając do napędu chodziły mi po głowie dziwne myśli jego wymiany w Kelly'sie, ale na szczęście tym razem więcej pomyślałem, nim zacząłem działać i zamówiłem graty do flagowca. Tam, też szału nie ma, bo jest już 6kkm na jednym łańcuchu, ale sytuacja wygląda znacznie lepiej niż w przypadku Deore.
Podsumowując, do flagowca trafią kaseta SRAM PG970, łańcuch PC991, a korba SLX otrzyma nową środkową zębatkę.
A Deore wygląda tak:
Niedziela, 24 kwietnia 2011
Kategoria Solo
km: | 37.67 | km teren: | 5.00 |
czas: | 01:23 | km/h: | 27.23 |
Święta spędzam w domu więc Jura pod nosem, nawet nie zdawałem sobie sprawy jaki skarb miałem za oknem, nim przeprowadziłem się do Łodzi. Jak za każdym razem, kiedy jestem w domu grafik dość napięty, nieśmiało jednak postanowiłem zabrać się za Kelly'sa i doprowadzić go do stanu "używalności", bo Author, zresztą w częściach został w Łodzi. Trochę czasu w sobotę, reszta dzisiaj i Kelly's jakoś działa. Po obiedzie postanowiłem się gdzieś ruszyć, gdzieś znaczyło Olsztyn, bo czasu mało.
Sam rower charakteryzuje się kilkoma ważnymi cechami, jest dla mnie za mały, przerzutki działają mało precyzyjnie (w porównaniu do tych w Authorze), hamulce działają bez szału, łańcuch po przejechaniu jakiś 9 tys. nadaje się na złom, a amor jest masakrycznie miękki, wśród tych wszystkich wspaniałych cech znalazła się jedna, rower nie hałasuje, zapomniałem jak się w ciszy kręci, bajka.
Samego kręcenia bez szału, standardowo do Olsztyna przez Skrajnicę i powrót przez Kusięta, tyle.
Do domu udało się wrócić przed burzą, na szczęście.
Sam rower charakteryzuje się kilkoma ważnymi cechami, jest dla mnie za mały, przerzutki działają mało precyzyjnie (w porównaniu do tych w Authorze), hamulce działają bez szału, łańcuch po przejechaniu jakiś 9 tys. nadaje się na złom, a amor jest masakrycznie miękki, wśród tych wszystkich wspaniałych cech znalazła się jedna, rower nie hałasuje, zapomniałem jak się w ciszy kręci, bajka.
Samego kręcenia bez szału, standardowo do Olsztyna przez Skrajnicę i powrót przez Kusięta, tyle.
Do domu udało się wrócić przed burzą, na szczęście.
Niedziela, 10 kwietnia 2011
Kategoria Solo
km: | 39.51 | km teren: | 15.00 |
czas: | 01:58 | km/h: | 20.09 |
Wolna, choć bardzo wietrzna niedziela. Trzeba jednak wykorzystywać takie okazje na rower. Wyjechałem przed siebie, bez ustalonego celu, postawiłem na spontan i pojechałem ścieżkami, których kompletnie nie znałem starając się pilnować jedynie kierunku. Dzięki temu też nie kręciłem tylko po samych asfaltach. Zwiedziłem dziwne dzielnice, wjechałem do lasu, a na koniec przez Zgierz trafiłem do Łagiewnik, skąd też trochę na około wróciłem do domu. Na trasie walka z dość silnym wiatrem, ale zabawa była. Na koniec całkiem przypadkowo wizyta na stacji Radegast, niewielkie muzeum poświęcone pamięci Getta Łódzkiego. Miejsce robi wrażenie.
Gdzieś w lesie, ale nie mam pojęcia gdzie.
Radegast:
Gdzieś w lesie, ale nie mam pojęcia gdzie.
Radegast: