Wpisy archiwalne w kategorii
Z Ekipą
Dystans całkowity: | 8281.31 km (w terenie 1426.00 km; 17.22%) |
Czas w ruchu: | 382:12 |
Średnia prędkość: | 21.60 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.80 km/h |
Suma podjazdów: | 6000 m |
Maks. tętno maksymalne: | 223 (114 %) |
Maks. tętno średnie: | 162 (83 %) |
Suma kalorii: | 107414 kcal |
Liczba aktywności: | 143 |
Średnio na aktywność: | 58.32 km i 2h 41m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 26 lutego 2013
Kategoria Z Ekipą
km: | 41.42 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:40 | km/h: | 24.85 |
Po wczorajszym ciężkim starcie dzisiaj na miejsce zbiórki jechałem z mieszanymi uczuciami. Ciekawe, bo dzisiaj jechało się, jakbym nie miał przerwy w jeździe. Bardzo dobre samopoczucie, pomimo gorszej niż wczoraj pogody. Trasa ta sama co wczoraj. W Olsztynie wreszcie zdjęcie "profilowe" dla Accenta:
Poniedziałek, 25 lutego 2013
Kategoria Z Ekipą
km: | 41.73 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:52 | km/h: | 22.36 |
Tak się zastanawiałem czy jeszcze potrafię jeździć na rowerze. Warto było sprawdzić. Razem z Arkiem i Robertem poranny wyjazd w kierunku Olsztyna. Z racji na porę roku tylko asfalt. Spod skansenu przez Hutę do Legionów i przez Srocko, Brzyszów i Kusięta do Olsztyna. Wizyta w Leśnym, gdzie nie byłem chyba ze sto lat. Powrót do domu przez Kusięta i Hutę.
Oj trzeba będzie zacząć kręcić na poważnie, bo kondycja na poziomie asfaltu.
Oj trzeba będzie zacząć kręcić na poważnie, bo kondycja na poziomie asfaltu.
Sobota, 26 stycznia 2013
Kategoria Spinning, Z Ekipą
km: | 0.00 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:55 | km/h: | 0.00 |
Dzisiaj mała niespodzianka. Część weekendowych zajęć nie jest opisana, pytać nie wypada ;) więc na miejscu czeka niespodzianka. Dzisiaj trafiło na interwały. Pierwszy raz na tego typu zajęciach i bardzo pozytywnie, znowu nieźle dałem sobie w kość.
Time: 0:54:53
HR Avg: 162
HR Max: 185
HZ: 0:04:39
FZ: 0:15:27
PZ: 0:34:47
kcal: 817
Time: 0:54:53
HR Avg: 162
HR Max: 185
HZ: 0:04:39
FZ: 0:15:27
PZ: 0:34:47
kcal: 817
Poniedziałek, 10 września 2012
Kategoria Z Ekipą
km: | 59.81 | km teren: | 10.00 |
czas: | 02:41 | km/h: | 22.29 |
Do południa wizyta u dystrybutora Ritchey'a obejrzeć siodełka WCS. Białe siodło do kompletu chodziło mi już po głowie dość dawno. W końcu postanowiłem zrobić sobie spóźniony prezent na urodziny.
Na miejscu miłe zaskoczenie, Ritchey przygotował komplet siodełek do testów, tak by sprawdzić kształt. Wybór padł na model Maraton. Do ręki dostałem piękne, czerwone siodło, zostawiłem swoje i pojechałem zobaczyć jakie są pierwsze wrażenia. Wiadomo, że test ostateczny odbywa się w dłuższych trasach, ale miło wiedzieć, jak się siedzi.
Oto jaka ciekawa kompozycja:
i z bliska:
Wróciłem i zamieniłem wersję czerwoną na białą, z ładnym haftem:
Po powrocie do domu telefon do Arka, miło bo popołudnie też rowerowe. Zbiórka pod skansenem i w składzie Kobe24la, Poisonek i szczepan ruszyliśmy do Olsztyna. Miła trasa przez teren Huty, Okolice góry Ossona, Rezerwat Zielona Góra i Kusięta. Na Placu Biegańskiego bis postój na zakupy i kierunek Lipówki. Posiadówka w miłej atmosferze, zjazd w kierunku Sokolich, pętla przez Olsztyna i Lipówki i powrót do domu, już standard przez Skrajnicę i rowerostradę.
Na miejscu miłe zaskoczenie, Ritchey przygotował komplet siodełek do testów, tak by sprawdzić kształt. Wybór padł na model Maraton. Do ręki dostałem piękne, czerwone siodło, zostawiłem swoje i pojechałem zobaczyć jakie są pierwsze wrażenia. Wiadomo, że test ostateczny odbywa się w dłuższych trasach, ale miło wiedzieć, jak się siedzi.
Oto jaka ciekawa kompozycja:
i z bliska:
Wróciłem i zamieniłem wersję czerwoną na białą, z ładnym haftem:
Po powrocie do domu telefon do Arka, miło bo popołudnie też rowerowe. Zbiórka pod skansenem i w składzie Kobe24la, Poisonek i szczepan ruszyliśmy do Olsztyna. Miła trasa przez teren Huty, Okolice góry Ossona, Rezerwat Zielona Góra i Kusięta. Na Placu Biegańskiego bis postój na zakupy i kierunek Lipówki. Posiadówka w miłej atmosferze, zjazd w kierunku Sokolich, pętla przez Olsztyna i Lipówki i powrót do domu, już standard przez Skrajnicę i rowerostradę.
Niedziela, 9 września 2012
Kategoria Z Ekipą
km: | 43.30 | km teren: | 15.00 |
czas: | 02:02 | km/h: | 21.30 |
Po powrocie z urlopu w domu czekał na mnie rower, a ja czekałem, żeby w końcu coś pokręcić. W sobotę wieczorem kilka telefonów, ale okazało się, że tylko Piter był skłonny niedzielny poranek spędzić w siodle.
W niedzielny poranek pogoda na szczęście dopisała i z lekkim poślizgiem ruszyliśmy terenem w kierunku Poraja. Dawno nie odwiedzanym niebieskim szlakiem dotarliśmy do Poraja, wizyta w Stonce i krótka posiadówka nad zalewem. Po wszystkim, jako że nie należy wracać tą samą drogą zaczęliśmy kombinować, asfaltem do Osin, następnie w las i wyjazd w Zawodziu, wizyta nad lokalnym, chyba znikającym leśnym stawem, kilka fotek połączonych z brodzeniem i powrót przez Poczesną do domu.
Niby brzeg, a wody po kostki:
Nie wygląda to optymistycznie, wody zbyt wiele nie ma, susza czy czy początek końca?:
W niedzielny poranek pogoda na szczęście dopisała i z lekkim poślizgiem ruszyliśmy terenem w kierunku Poraja. Dawno nie odwiedzanym niebieskim szlakiem dotarliśmy do Poraja, wizyta w Stonce i krótka posiadówka nad zalewem. Po wszystkim, jako że nie należy wracać tą samą drogą zaczęliśmy kombinować, asfaltem do Osin, następnie w las i wyjazd w Zawodziu, wizyta nad lokalnym, chyba znikającym leśnym stawem, kilka fotek połączonych z brodzeniem i powrót przez Poczesną do domu.
Niby brzeg, a wody po kostki:
Nie wygląda to optymistycznie, wody zbyt wiele nie ma, susza czy czy początek końca?:
Wtorek, 24 lipca 2012
Kategoria Z Ekipą
km: | 43.19 | km teren: | 10.00 |
czas: | 01:57 | km/h: | 22.15 |
To, czego brakuje mi najbardziej to wyjazdy z Ekipą. Niestety, ale takich Bikerów jak w Częstochowie nie ma nigdzie indziej.
Dzisiaj spotkanie z Ekipą w składzie Kobe24la, Piotrek78 i Zbyszko61 w miejscu standard, czas już nie. Razem w kierunku Lipowek, przez Kręciwilk, Kusięta, Towarne i Lewiatan ...
Na miejscu dojechał do nas Piosonek. Jak zwykle kupa śmiechu i super atmosfera.
Przy okazji sesja foto RDR'a i nowa fota profilowa po pewnych zmianach:
Dzisiaj spotkanie z Ekipą w składzie Kobe24la, Piotrek78 i Zbyszko61 w miejscu standard, czas już nie. Razem w kierunku Lipowek, przez Kręciwilk, Kusięta, Towarne i Lewiatan ...
Na miejscu dojechał do nas Piosonek. Jak zwykle kupa śmiechu i super atmosfera.
Przy okazji sesja foto RDR'a i nowa fota profilowa po pewnych zmianach:
Piątek, 20 lipca 2012
Kategoria Z Ekipą
km: | 41.68 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:50 | km/h: | 22.73 |
Razem z Poisonkiem i Pikselem wyjazd do Tyńca. Powrót pod Wawel, a następnie dworzec Płaszów. Chłopaki wrócili do Częstochowy a ja do siebie.
Wczoraj przyjechał nowy nabytek:
Wczoraj przyjechał nowy nabytek:
Niedziela, 18 marca 2012
Kategoria Z Ekipą
km: | 58.97 | km teren: | 15.00 |
czas: | 02:38 | km/h: | 22.39 |
Nie wiem czym sobie zasłużyłem na taką pogodę w swój wolny weekend. Z uwagi na fakt, że posiadam taki tylko jeden w miesiącu tym milej, kiedy za oknem świat wygląda tak pięknie. W domu nie byłem już dość długo więc postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym, spakowałem do samochodu rower i kilka innych drobiazgów i postanowiłem odwiedzić rodzinne miasto. Sobota dla rodziny, natomiast niedziela dla braci rowerowej i bike'a.
Już myślałem, że będę kręcił sam, kiedy rano dostałem telefon i zachęcony słowami "ruszaj dupę i max za 20 min na pkp raków" ubrałem się i stawiłem się na miescu zbiórki. Czekali na mnie Poisonek, Piter, Zbyszek i jeszcze kilka osób. Ruszyliśmy we czwórkę w kierunku Poraja, gdzie dotarliśmy "najkrótszą" drogą. Nad zalewem wizyta w Tawernie na ternie ośrodka żeglarskiego, która powitała nas zamknięta na cztery spusty.
Niezrażeni zastaną sytuacją ruszyliśmy do mekki częstochowskich rowerzystów, czyli Olsztyna. Dotarliśmy na miejsce jadąc przez Choroń i Biskupice oraz Sokole Góry. Pod samym zamkiem spotkanie ze sporą liczbą rowerzystów, w tym starą, dobrą i dawno niewidzianą Ekipą. Krótka posiadówka i powrót do domu przez Skrajnicę.
Po drodze, w Kamienicy Polskiej spotkaliśmy ukrywającego się do dzisiaj miszcza parkowania, proszę jaki spryciarz:
Już myślałem, że będę kręcił sam, kiedy rano dostałem telefon i zachęcony słowami "ruszaj dupę i max za 20 min na pkp raków" ubrałem się i stawiłem się na miescu zbiórki. Czekali na mnie Poisonek, Piter, Zbyszek i jeszcze kilka osób. Ruszyliśmy we czwórkę w kierunku Poraja, gdzie dotarliśmy "najkrótszą" drogą. Nad zalewem wizyta w Tawernie na ternie ośrodka żeglarskiego, która powitała nas zamknięta na cztery spusty.
Niezrażeni zastaną sytuacją ruszyliśmy do mekki częstochowskich rowerzystów, czyli Olsztyna. Dotarliśmy na miejsce jadąc przez Choroń i Biskupice oraz Sokole Góry. Pod samym zamkiem spotkanie ze sporą liczbą rowerzystów, w tym starą, dobrą i dawno niewidzianą Ekipą. Krótka posiadówka i powrót do domu przez Skrajnicę.
Po drodze, w Kamienicy Polskiej spotkaliśmy ukrywającego się do dzisiaj miszcza parkowania, proszę jaki spryciarz:
Piątek, 11 listopada 2011
Kategoria Specjalne, Z Ekipą
km: | 41.14 | km teren: | 20.00 |
czas: | 02:21 | km/h: | 17.51 |
O samej imprezie dowiedziałem się zaledwie dwa dni temu. Myślałem, że organizują kameralną imprezę i skromny wyścig dla kilku bikerów. Okazało się, że była okazją wystartować w ciekawym wyścigu XC. Biorąc pod uwagę ile jeżdżę i jak regularnie fajerwerków się nie spodziewałem, ba nawet byłem pewien, że będzie dubel.
Do przejechania mieliśmy 8 pętli o długości 1450m, biorąc do porównania warunki jury, tutaj trasa była płaska. Samo ściganie, z uwagi na długość trasy stanowiło tylko ułamek dzisiejszej jazdy
Tuż przed startem:
Sam start:
I miła pamiątka:
Do przejechania mieliśmy 8 pętli o długości 1450m, biorąc do porównania warunki jury, tutaj trasa była płaska. Samo ściganie, z uwagi na długość trasy stanowiło tylko ułamek dzisiejszej jazdy
Tuż przed startem:
Sam start:
I miła pamiątka:
Sobota, 29 października 2011
Kategoria >100, Z Ekipą
km: | 135.73 | km teren: | 10.00 |
czas: | 05:34 | km/h: | 24.38 |
Udział w dzisiejszej wycieczce zaplanowałem, jak tylko na forum padła propozycja Poisonka. Z planami bywa różnie więc nie pisałem anie tak ani (jak to niektórzy lubią) nie. Na miejscu zbiórki stawiłem się dość punktualnie i ... konsternacja, mój udział w wyjeździe stanął pod znakiem zapytania - nie byłem zapisany więc nie jadę. Ostatecznie stanęło na tym, że na wycieczce będę nieobecny.
Ruszyliśmy standardową trasą przez Poczesną, Poraj, Myszków (pierwszy przystanek na Mrzygłodzie), Zawiercie i Ogrodzieniec, gdzie zatrzymaliśmy się na wzmocnienie.
W Ogrodzieńcu:
Dalej, znów znaną drogą w kierunku Kluczy i Rabsztyna, powtarzając trasę i miejsce postoju z ostatniego wypadu do Krakowa. O zamku w Rabsztynie słyszałem, ale widziałem go pierwszy raz, biorąc pod uwagę lokalizację i fakt, że przejeżdżaliśmy tuż przy nim, powiedzieć można jedno, ślepy.
Zamek w Rabsztynie:
Po wzmocnieniu pod zamkiem ruszyliśmy szlakiem czerwonym rowerowym w kierunku Olkusza, po drodze trochę kręcenia przez las i powrót do dobrze znanej asfaltowej drogi w kierunku Ojcowa. Krótki postój w Pieskowej Skale i znowu klika fotek.
Zamek w Pieskowej Skale:
Pod zamkiem:
My i Maczuga, czyli sześć pałek:
Z Pieskowej Skały wśród pięknych, jesiennych widoków kręciliśmy w Dolinie Prądnika, po drodze wizyta przy Bramie Krakowskiej i tu miła odmiana, zamiast monotonnego podjazdu brukiem do drogi krajowej Olkusz - Kraków i dojazd tą drogą do Krakowa, pojechaliśmy dalej doliną Prądnika znacznie przyjemniejszą drogą. Do Krakowa wjechaliśmy w dziwnym miejscu i jeszcze trzeba było znaleźć Stare Miasto. U celu zdjęcia w obowiązkowych punktach.
Barbakan:
Kościół Mariacki:
Tuż przed powrotem do domu wizyta u Smoka:
Z tego wszystkiego o mały włos nie spóźnilibyśmy się na ostatni pociąg do Częstochowy, na szczęście udało się kupić zaopatrzenie na drogę i bilety.
Tuż przed powrotem jeszcze mała, na szczęście niegroźna awaria, w tylnym kole wyraźnie mniej powietrza niż powinno być, trochę dopompowałem i dało się jechać bez klejenia. W drodze powrotnej przekonałem się, że bez klejenia się nie obędzie, poprawiłem koło i połowę drogi musiałem rower prowadzić, kleić w trasie już się nie opłacało ...
Podsumowując bardzo udana wycieczka, szczególnie, że byłem nieobecny.
Ruszyliśmy standardową trasą przez Poczesną, Poraj, Myszków (pierwszy przystanek na Mrzygłodzie), Zawiercie i Ogrodzieniec, gdzie zatrzymaliśmy się na wzmocnienie.
W Ogrodzieńcu:
Dalej, znów znaną drogą w kierunku Kluczy i Rabsztyna, powtarzając trasę i miejsce postoju z ostatniego wypadu do Krakowa. O zamku w Rabsztynie słyszałem, ale widziałem go pierwszy raz, biorąc pod uwagę lokalizację i fakt, że przejeżdżaliśmy tuż przy nim, powiedzieć można jedno, ślepy.
Zamek w Rabsztynie:
Po wzmocnieniu pod zamkiem ruszyliśmy szlakiem czerwonym rowerowym w kierunku Olkusza, po drodze trochę kręcenia przez las i powrót do dobrze znanej asfaltowej drogi w kierunku Ojcowa. Krótki postój w Pieskowej Skale i znowu klika fotek.
Zamek w Pieskowej Skale:
Pod zamkiem:
My i Maczuga, czyli sześć pałek:
Z Pieskowej Skały wśród pięknych, jesiennych widoków kręciliśmy w Dolinie Prądnika, po drodze wizyta przy Bramie Krakowskiej i tu miła odmiana, zamiast monotonnego podjazdu brukiem do drogi krajowej Olkusz - Kraków i dojazd tą drogą do Krakowa, pojechaliśmy dalej doliną Prądnika znacznie przyjemniejszą drogą. Do Krakowa wjechaliśmy w dziwnym miejscu i jeszcze trzeba było znaleźć Stare Miasto. U celu zdjęcia w obowiązkowych punktach.
Barbakan:
Kościół Mariacki:
Tuż przed powrotem do domu wizyta u Smoka:
Z tego wszystkiego o mały włos nie spóźnilibyśmy się na ostatni pociąg do Częstochowy, na szczęście udało się kupić zaopatrzenie na drogę i bilety.
Tuż przed powrotem jeszcze mała, na szczęście niegroźna awaria, w tylnym kole wyraźnie mniej powietrza niż powinno być, trochę dopompowałem i dało się jechać bez klejenia. W drodze powrotnej przekonałem się, że bez klejenia się nie obędzie, poprawiłem koło i połowę drogi musiałem rower prowadzić, kleić w trasie już się nie opłacało ...
Podsumowując bardzo udana wycieczka, szczególnie, że byłem nieobecny.