Wtorek, 21 kwietnia 2009
km: | 50.44 | km teren: | 7.00 |
czas: | 01:58 | km/h: | 25.65 |
Dzisiaj rano wstałem wcześniej, niż wstałbym normalnie mając zajęcia dopiero po południu. Postanowiłem jednak ruszyć tyłek, bo pogoda bardzo ładna, a i czasu w tym tygodniu będzie dużo mniej na rower niż choćby w ubiegłym.
Dzisiejszy kierunek zgoła inny, bo ruszyłem się na północny wschód, czyli niemal przez całe miasto w okolice Warty, później różnymi ścieżkami i asfaltowo do Rędzin, następnie Rudniki i znów na chwilę w teren. Przejazd przez Kościelec i teren lotniska Aeroklubu Częstochowskiego, gdzie odbywały się jakieś ćwiczenia z udziałem wojska więc nie zatrzymując się na fotki śmignąłem drogą, gdzie pisało, że nie wolno i znów terenowo by wyjechać już w Częstochowie. Znów przebiłem się przez całe miasto i wróciłem do domu.
Dzisiejszy kierunek zgoła inny, bo ruszyłem się na północny wschód, czyli niemal przez całe miasto w okolice Warty, później różnymi ścieżkami i asfaltowo do Rędzin, następnie Rudniki i znów na chwilę w teren. Przejazd przez Kościelec i teren lotniska Aeroklubu Częstochowskiego, gdzie odbywały się jakieś ćwiczenia z udziałem wojska więc nie zatrzymując się na fotki śmignąłem drogą, gdzie pisało, że nie wolno i znów terenowo by wyjechać już w Częstochowie. Znów przebiłem się przez całe miasto i wróciłem do domu.
Niedziela, 19 kwietnia 2009
Kategoria Solo, >100
km: | 108.64 | km teren: | 30.00 |
czas: | 04:47 | km/h: | 22.71 |
Znów przepiękna pogoda, wprawdzie nie tak ciepło jak już bywało w tym roku, jednak od rana piękne słońce i niemal bezchmurne niebo. Z domu wyruszyłem o świcie czyli koło godziny 12 i pojechałem do Olsztyna, gdzie znajduje się zamek nr 1, odwiedzany zresztą wielokrotnie. Następnie przez zielonym pieszym Sokole Góry udałem się do Zrębic, następnie czerwonym pieszym w kierunku Złotego Potoku, a stamtąd dalej cały czas czerwonym przez Ostrężnik (zamek nr 2) i Czatachową do Mirowa i Kotowic gdzie znajduje się zamek nr 3 oraz jego miniaturka. Ostatni odwiedzony dziś zamek znajduje się zaledwie kilka kilometrów dalej w Bobolicach. Ten też zamek jako jedyny z wymienionych już niebawem będzie prawdziwym zamkiem a nie ruinami, bo właśnie trwa jego renowacja, a planowany termin otwarcia to 1 czerwca. Z Bobolic powrót do Mirowa i przez Niegową, Postaszowice i Gorzków Nowy powrót do Złotego Potoku. Krótki postój nad Amerykanem, miejscowym stawem, a następnie w kierunku Suliszowic i przez Krasawę do Zrębic i znów przez Sokole Góry do Olsztyna, stamtąd już prawie standardowo do domu. Po drodze jeszcze zajrzałem nad zbiorniki wodne przy Hucie Częstochowa, by zrobić kilka fotek śmigłowca, który pobierał tam wodę do gaszenia pożaru gdzieś pod Częstochową.
Wiosna wita Nas w pełni:

Zamek nr 3 w Mirowie lub konkretniej Kotowicach:

Zamek nr 4 w Bobolicach:

Złoty Potok i Amerykan:

I jeszcze śmigłowiec:


Wiosna wita Nas w pełni:

Zamek nr 3 w Mirowie lub konkretniej Kotowicach:

Zamek nr 4 w Bobolicach:

Złoty Potok i Amerykan:

I jeszcze śmigłowiec:


Piątek, 17 kwietnia 2009
Kategoria Solo
km: | 48.54 | km teren: | 10.00 |
czas: | 01:59 | km/h: | 24.47 |
Dzisiejsza pogoda jakby gorsza niż w poprzednich dniach, od rana jakoś pochmurnie i wiatr silniejszy. Nie miałem zbyt wiele czasu więc postanowiłem przejechać się gdzieś niedaleko. Początkowo trochę pod wiatr na niebieski rowerowy i przez las gdzie mniej wiało pojechałem do Poraja, ponieważ pogoda zaczęła coraz mocniej straszyć zrezygnowałem z wizyty nas zalewem i od razu pojechałem przez Choroń do Biskupic. Wiatr zaczął wiać mocniej, ale dla mnie było nawet lepiej bo wiozłem się na nim do Biskupic, później kawałek z bocznym wiatrem i znów miałem w plecy w drodze do Olsztyna, powrót do domu z bocznym wiatrem. Na całej trasie bywały odcinki gdzie wiało mi w twarz i trochę trzeba było powalczyć, ale generalnie i tak dłużej się na nim wiozłem.
Potrąciłem go w drodze do Poraja, ale jak widać na szczęście nic mu się nie stało:

Potrąciłem go w drodze do Poraja, ale jak widać na szczęście nic mu się nie stało:

Czwartek, 16 kwietnia 2009
Kategoria Solo, Sokole Góry
km: | 55.05 | km teren: | 20.00 |
czas: | 02:49 | km/h: | 19.54 |
Rano do serwisu przyciąć przydługawą rurę sterową, bo nowa rama ma trochę niższą główkę i tak z 1 cm pod mostkiem i 2 cm komina zostało tylko 1,5 cm pod mostkiem. Później jeszcze szybka regulacja po wczorajszej przekładce i po południu przejażdżka.
Po obiedzie wybrałem się tradycyjnie w Sokole Góry, przez Skrajnicę do Olsztyna i wjazd w Sokole na niebieski rowerowy, później na żółty pieszy, a następnie nieoznaczony podjazd, który prowadził do ścieżki edukacyjnej. Sama ścieżka wydaje się dość ciekawa, widoki bardzo ładne, ale niestety wszystko raczej dla pieszego a nie rowerzysty, bo bardzo dużo powalonych drzew, wystających skałek więc więcej noszenia niż jazdy. Powrót na szlak i niebawem wyjazd w Olsztynie. Powrót przez Skrajnicę, z tą różnicą, że wjazd jeszcze na żółty pieszy i nim aż na Kręciwilk.
Mój nowy sprzęt w pełnej krasie:

Nie wiem co z tego będzie, ale będzie tego sporo:

Na ścieżce edukacyjnej w Sokolich:


I ruiny zamku w Olsztynie w innej perspektywie niż zazwyczaj:

Po obiedzie wybrałem się tradycyjnie w Sokole Góry, przez Skrajnicę do Olsztyna i wjazd w Sokole na niebieski rowerowy, później na żółty pieszy, a następnie nieoznaczony podjazd, który prowadził do ścieżki edukacyjnej. Sama ścieżka wydaje się dość ciekawa, widoki bardzo ładne, ale niestety wszystko raczej dla pieszego a nie rowerzysty, bo bardzo dużo powalonych drzew, wystających skałek więc więcej noszenia niż jazdy. Powrót na szlak i niebawem wyjazd w Olsztynie. Powrót przez Skrajnicę, z tą różnicą, że wjazd jeszcze na żółty pieszy i nim aż na Kręciwilk.
Mój nowy sprzęt w pełnej krasie:

Nie wiem co z tego będzie, ale będzie tego sporo:

Na ścieżce edukacyjnej w Sokolich:



I ruiny zamku w Olsztynie w innej perspektywie niż zazwyczaj:

Środa, 15 kwietnia 2009
Kategoria Po mieście, Solo, Specjalne
km: | 11.10 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:31 | km/h: | 21.48 |
Dzisiaj tylko wizyta w sklepie, do południa wreszcie pofatygowałem się zapłacić za hak, który dostałem jeszcze przed Świętami, nabyłem też wreszcie zacisk przedniego koła.
Dzisiaj też przelała się miarka w stosunku do dziwnych odgłosów dobiegających z mojego bike'a. Dowiedziałem się, że najprawdopodobniej jest to wina mojej ramy, a konkretnie zbyt dużej średnicy wewnętrznej główki sterowej, górna miska wchodziła luzem, a dolna tylko z delikatnym oporem. Dowiedziałem się też, że nie jest to odosobniony przypadek w ramach tego producenta.
Padła decyzja i po południu udałem się jeszcze raz do sklepu, tym, razem w cywilu i uzbrojony w gotówkę. Nabyłem taką oto ramę:

Wieczorem rower był już gotowy, fotki całości w innym terminie.
Dzisiaj też przelała się miarka w stosunku do dziwnych odgłosów dobiegających z mojego bike'a. Dowiedziałem się, że najprawdopodobniej jest to wina mojej ramy, a konkretnie zbyt dużej średnicy wewnętrznej główki sterowej, górna miska wchodziła luzem, a dolna tylko z delikatnym oporem. Dowiedziałem się też, że nie jest to odosobniony przypadek w ramach tego producenta.
Padła decyzja i po południu udałem się jeszcze raz do sklepu, tym, razem w cywilu i uzbrojony w gotówkę. Nabyłem taką oto ramę:

Wieczorem rower był już gotowy, fotki całości w innym terminie.
Wtorek, 14 kwietnia 2009
Kategoria >100, Specjalne, Z Ekipą
km: | 148.20 | km teren: | 0.00 |
czas: | 06:36 | km/h: | 22.45 |
Sprzyjająca pogoda i wolny dzień zaowocował ciekawą wycieczką. Dzień wcześniej padła propozycja od Poisonka, która bardzo mnie ucieszyła, był nią wspólny wyjazd do Krakowa. Już (dopiero) trzeci raz byłem na rowerze w tym pięknym mieście i muszę przyznać, że za każdym razem jest wyjątkowo. Dziś jedną z wyjątkowych rzeczy, może nie w samym Krakowie, a w drodze do Niego był wiatr, a właściwie jego kierunek. Do tej pory za każdym razem jechaliśmy zgodnie z jego kierunkiem, jednak tym razem praktycznie całą drogę wiało Nam w twarz. Mimo tego, a może właśnie dlatego wyjazd zaliczam do bardzo udanych, szczególnie, że średnia niezła a i u celu nie byłem mocno zmęczony.
Trasa taka jak przy poprzednich wyjazdach: Częstochowa, Poraj, Myszków, Zawiercie, Ogrodzieniec, Klucz, Olkusz, Skała, Ojców, Kraków.
Na miejscu spotkaliśmy Robina, jednak nie udało się razem pokręcić gdzieś dalej niż tylko nad Wisłę. Mamy jednak obiecane, że następnym razem się uda.
W drodze, przed Pieskową Skałą, szkoda, że w przeciwnym kierunku:



Ojcowski Park Narodowy i Brama Krakowska:

Na rynku w Krakowie, od prawej: Poisonek, Robin i ja:


My smocze pragnienie gasiliśmy czym innym

Trasa taka jak przy poprzednich wyjazdach: Częstochowa, Poraj, Myszków, Zawiercie, Ogrodzieniec, Klucz, Olkusz, Skała, Ojców, Kraków.
Na miejscu spotkaliśmy Robina, jednak nie udało się razem pokręcić gdzieś dalej niż tylko nad Wisłę. Mamy jednak obiecane, że następnym razem się uda.
W drodze, przed Pieskową Skałą, szkoda, że w przeciwnym kierunku:



Ojcowski Park Narodowy i Brama Krakowska:

Na rynku w Krakowie, od prawej: Poisonek, Robin i ja:


My smocze pragnienie gasiliśmy czym innym

Poniedziałek, 13 kwietnia 2009
Kategoria Solo, Sokole Góry
km: | 45.78 | km teren: | 14.00 |
czas: | 02:13 | km/h: | 20.65 |
Ruszyłem tak sobie kompletnie bez weny, do tego pogoda trochę mnie rozczarowała, nie było zbyt ciepło a do tego wiało. Z początku planowałem na siłę doczłapać się przez Kręciwilk i Skrajnicę do Olsztyna i wrócić przez Kusięta, jednak na miejscu wjechałem w Sokole i postanowiłem chwilę się po nich pokręcić, a właściwie zrobić pętlę zahaczając o Zrębice, na początku zielonym pieszym, później czarnym rowerowym, dojazd przez Zrębice i z powrotem na zielony pieszy, później żółty i znów zielony, wyjazd w Olsztynie i powrót do domu tą samą trasą.
Sobota, 11 kwietnia 2009
Kategoria Solo
km: | 86.20 | km teren: | 20.00 |
czas: | 03:23 | km/h: | 25.48 |
Znowu miał być krótki popołudniowy wyjazd. Po ukończeniu wszystkich przygotowań do Świąt, poświęceniu jajek i wsunięciu obiadu wsiadłem na rower. Pojechałem w kierunku zgoła innym niż zazwyczaj, z początku bocznymi dróżkami, by ominąć ruch w mieście udałem się na Łojki, później w teren i między polami dalej przez Wydrę i asfaltowo kolejno przez Wręczycę Wielką, Truskolasy, Praszczyki i Panki do Przystajni. Tam, by nie wracać tą samą drogą wjechałem w teren i ... zgubiłem się. Generalnie, z grubsza wiedziałem w jakim kierunku mam jechać, ale pojęcia nie miałem gdzie jestem. Z mijanych tabliczek wynika, że jechałem przez: Bagna, Jaciska, Żerdzinę, Koski, Kuleje, Piłę Drugą, Piłę Pierwszą, Klepaczkę, Długi Kąt, aż udało mi się odnaleźć i z powrotem wyjechać we Wręczycy, stamtąd znowu główną drogą do centrum Częstochowy i do domu. W drodze powrotnej powalczyłem z wiatrem więc trochę się zmęczyłem. Dziś też w końcu udało się przekroczyć tysiąc kilometrów w sezonie, teraz kolej na kolejne.
Taka ładna tablica powitała mnie u celu wyjazdu:

Ostatnio też miałem okazję być w normalnym - rowerowym mieście, mieszkańcy będą wiedzieć, gdzie (plakat jak widać zamocowany wzorowo):

Taka ładna tablica powitała mnie u celu wyjazdu:

Ostatnio też miałem okazję być w normalnym - rowerowym mieście, mieszkańcy będą wiedzieć, gdzie (plakat jak widać zamocowany wzorowo):

Wtorek, 7 kwietnia 2009
Kategoria Solo, Sokole Góry
km: | 51.16 | km teren: | 20.00 |
czas: | 02:27 | km/h: | 20.88 |
Kolejny ładny, wolny dzień więc po południu postanowiłem trochę pokręcić. Kierunek jak niemal zawsze czyli Olsztyn, a konkretnie Sokole Góry, bo mam tam jeszcze sporo do objechania. Bez większej weny wjechałem na zielony pieszy i jechałem przed siebie, na początku sporo drogami, którymi nie biegną żadne oznaczone szlaki. Później trochę czarnym, sporo niebieskim pieszym, kawałek czerwonym rowerowym, a na sam koniec jeszcze czerwony pieszy i fajny podjazd. Po nim jeszcze lepszy zjazd, na którym jechałem wolniej niż pod górę. Zielonym wróciłem do Olsztyna, a później już asfaltowo przez Kusięta do domu. Dzisiejszy dzień ogólnie bardzo udany, pierwszy raz jechałem na krótko i było bardzo przyjemnie.
Fotki:
Opuszczona leśniczówka w Sokolich Górach:


I jaskinia, do środka się nie pakowałem bo byłem sam:

A do tego przed nią taki oto widok:


Fotki:
Opuszczona leśniczówka w Sokolich Górach:


I jaskinia, do środka się nie pakowałem bo byłem sam:

A do tego przed nią taki oto widok:


Niedziela, 5 kwietnia 2009
Kategoria >100, Solo
km: | 101.36 | km teren: | 20.00 |
czas: | 03:52 | km/h: | 26.21 |
Dzisiaj z domu wyruszyłem dość późno, ok godziny 15. W sumie to byłem na siebie zły, bo niedziela, a przede mną był niezbyt długi wyjazd. Na szczęście moje plany zmieniły się dość znacznie i moja wycieczka zaczęła się wydłużać. Na początku ruszyłem w kierunku Olsztyna z zamiarem pokręcenia po Sokolich, okazało się jednak, że śmignąłem przez Sokole, a moim celem stał się Złoty Potok. Na miejscu postanowiłem pokręcić dalej i obrałem kierunek na Żarki, następnie Żarki Letnisko, krótki postój i i powrót w kierunku domu, w Poraju podjąłem decyzję, że będzie setka więc skręciłem na Choroń i pojechałem do Biskupic, stamtąd z powrotem do Olszyna i przez Kusięta do Brzyszowa, następnie Srocko i kombinowany powrót przez Kucelin, by zaplanowana jedynka pokazała się z przodu.