Wpisy archiwalne w kategorii
Szosa
Dystans całkowity: | 3896.48 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 137:46 |
Średnia prędkość: | 28.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.36 km/h |
Suma podjazdów: | 11661 m |
Maks. tętno maksymalne: | 225 (115 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (92 %) |
Suma kalorii: | 94857 kcal |
Liczba aktywności: | 88 |
Średnio na aktywność: | 44.28 km i 1h 33m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 22 lipca 2014
Kategoria Solo, Szosa
km: | 39.54 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:18 | km/h: | 30.42 |
Dzisiaj
dla odmiany szosa, początek standard na Salwator i dalej drogą w kierunku
Liszek, powrót przez Kryspinów i znowu brzegiem Wisły.
Niedziela, 6 lipca 2014
Kategoria Solo, Szosa
km: | 71.03 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:29 | km/h: | 28.60 |
Niezbyt wcześnie ruszyłem pokręcić w okolicach Krakowa. Kierunek północ, przez Michałowice, Skałę do Doliny Prądnika. Krótki postój i podjazd w kierunku DK 94. Powrót krajówką do Krakowa i przez Stare Miasto do domu.
Dolina Prądnika:
Dolina Prądnika:
Piątek, 4 lipca 2014
Kategoria Solo, Szosa
km: | 31.09 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:05 | km/h: | 28.70 |
Przed pracą standardowa pętla drogami wzdłuż Wisły.
Sobota, 28 czerwca 2014
Kategoria Solo, Szosa, >100
km: | 121.55 | km teren: | 0.00 |
czas: | 04:22 | km/h: | 27.84 |
Przyjechałem więc wypadało wrócić do Krakowa. Wcześnie rano pobudka i w stronę Krakowa. Trasa dokładnie ta sama co wczoraj. Dzisiaj mam tylko wrażenie, że wiatr nieco silniejszy, do tego raczej nie przyśpieszał tempa. Dodatkowo czułem też zmęczenie po wczorajszej jeździe. Tempo nieco słabsze niż wczoraj ale i tak w nie najgorszym czasie dotarłem do Krakowa. Jutro odpoczywam.
Piątek, 27 czerwca 2014
Kategoria >100, Masa Krytyczna, Specjalne, Szosa
km: | 149.11 | km teren: | 0.00 |
czas: | 06:07 | km/h: | 24.38 |
Pierwszy plan udało się zrealizować w terminie. Czas na jazdy testowe i wrażenia. Na pewno subiektywnie, ale efekt końcowy bardzo mi się podoba:
Przed południem z Krakowa przez Przeginię, Sieniczno, Olkusz, Klucze, Ogrodzieniec, Zawiercie i Myszków do Częstochowy. Po drodze dogoniłem Rowerzystę, dla którego mój odcinek stanowił tylko część konkretnej wyprawy. Jechał spod Nowego Sącza aż w okolice Ostrowa Wielkopolskiego. Dzięki temu sporą część trasy udało się pokonać w miłym towarzystwie. Razem kręciliśmy aż za Myszków, dalej każdy ruszył w swoim kierunku.
Wrażenia z samej jazdy super, Ultegra chodzi rewelacyjnie, a szosa jak to szosa, zwija asfalt.
Z tempa przejazdu jestem zadowolony, udało się przejechać trasę w czasie niewiele ponad 4h (czas samej jazdy) z prędkością średnią bliską 30 km/h.
Pierwsza część planu zrealizowana, główny cel to popołudniowa 100, jubileuszowa Częstochowska Masa Krytyczna. Na miejsce zbiórki dotarłem jak zwykle tuż przed 18:00. Idealnie, właśnie ruszała Masa, na którą jak przystało szczególną dotarło 821 uczestników. Takiej ilości rowerów w jednym miejscu i czasie Częstochowa jeszcze nie widziała. Brawo!
Po wszystkim jeszcze krótkie (w moim wykonaniu) spotkanie z Ekipą w celu uczczenia kolejnego w tym czasie Jubileuszu i powrót do domu. Rano wycieczka w przeciwnym kierunku.
Przed południem z Krakowa przez Przeginię, Sieniczno, Olkusz, Klucze, Ogrodzieniec, Zawiercie i Myszków do Częstochowy. Po drodze dogoniłem Rowerzystę, dla którego mój odcinek stanowił tylko część konkretnej wyprawy. Jechał spod Nowego Sącza aż w okolice Ostrowa Wielkopolskiego. Dzięki temu sporą część trasy udało się pokonać w miłym towarzystwie. Razem kręciliśmy aż za Myszków, dalej każdy ruszył w swoim kierunku.
Wrażenia z samej jazdy super, Ultegra chodzi rewelacyjnie, a szosa jak to szosa, zwija asfalt.
Z tempa przejazdu jestem zadowolony, udało się przejechać trasę w czasie niewiele ponad 4h (czas samej jazdy) z prędkością średnią bliską 30 km/h.
Pierwsza część planu zrealizowana, główny cel to popołudniowa 100, jubileuszowa Częstochowska Masa Krytyczna. Na miejsce zbiórki dotarłem jak zwykle tuż przed 18:00. Idealnie, właśnie ruszała Masa, na którą jak przystało szczególną dotarło 821 uczestników. Takiej ilości rowerów w jednym miejscu i czasie Częstochowa jeszcze nie widziała. Brawo!
Po wszystkim jeszcze krótkie (w moim wykonaniu) spotkanie z Ekipą w celu uczczenia kolejnego w tym czasie Jubileuszu i powrót do domu. Rano wycieczka w przeciwnym kierunku.
Środa, 11 czerwca 2014
Kategoria Solo, Szosa
km: | 29.41 | km teren: | 0.00 |
czas: | 00:57 | km/h: | 30.96 |
Pobudka wcześniej niż zwykle. Szkoda byłoby nie wykorzystać sprzyjających warunków i wolnej godziny przed pracą. Szybka asfaltowa runda w dobrym tempie. Pogoda o poranku idealna, ciepło ale jeszcze przed upałami.
Poniedziałek, 9 czerwca 2014
Kategoria Solo, Szosa
km: | 38.66 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:13 | km/h: | 31.78 |
Późnym popołudniem, kiedy temperatura wreszcie osiągnęła znośne wartości na szybką przejażdżkę. Miał być standard, ale aby uniknąć nudy postanowiłem zmienić trasę. Na początek brzegiem Wisły na Salwator, następnie wylotówka w kierunku A4 i dalej zostawiając wjazd na obwodnicę przez Piekary, Liszki i Kryspinów powrót do Krakowa. Do domu znów brzegiem Wisły.
Niedziela, 25 maja 2014
Kategoria Szosa, Z Ekipą
km: | 37.63 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:17 | km/h: | 29.32 |
Spontan i w sobotę wieczorem wizyta w Częstochowie u Rodziców. Oczywiście na tylnym siedzeniu przyjechał ze mną rower. Tym razem zabrałem ze sobą szosę.
Nieśpiesznie, bo tuż przed południem samotnie przez Stary Raków, Kucelin, Kręciwilk i Kusięta do Olsztyna. Trasa, którą kiedy pokonywałem nawet kilka razy w tygodniu teraz czekała na mnie chyba ze dwa lata. W Kusiętach bardzo przyjemny asfalt więc sama przyjemność kręcenia.
W Olsztynie "czekał" już Marcin ze swoim nowym nabytkiem, porobiło się, niebawem w leśnym mało kto będzie docierał na MTB. Honoru Górali broni jednak dzielnie Robert, który dotarł niedługo po mnie, a który co się potwierdziło w drodze powrotnej szosy nie potrzebuje. Powrót na początek główną drogą do Częstochowy, Odrzykoń i następnie tą samą trasą co rano.
Dzięki Panowie za wspólny powrót, miła odmiana dla kręcenia solo.
Nieśpiesznie, bo tuż przed południem samotnie przez Stary Raków, Kucelin, Kręciwilk i Kusięta do Olsztyna. Trasa, którą kiedy pokonywałem nawet kilka razy w tygodniu teraz czekała na mnie chyba ze dwa lata. W Kusiętach bardzo przyjemny asfalt więc sama przyjemność kręcenia.
W Olsztynie "czekał" już Marcin ze swoim nowym nabytkiem, porobiło się, niebawem w leśnym mało kto będzie docierał na MTB. Honoru Górali broni jednak dzielnie Robert, który dotarł niedługo po mnie, a który co się potwierdziło w drodze powrotnej szosy nie potrzebuje. Powrót na początek główną drogą do Częstochowy, Odrzykoń i następnie tą samą trasą co rano.
Dzięki Panowie za wspólny powrót, miła odmiana dla kręcenia solo.
Sobota, 24 maja 2014
Kategoria Solo, Szosa
km: | 31.85 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:05 | km/h: | 29.40 |
Z samego rana rozruszać kości po wczorajszej jeździe. Lokalnymi drogami w okolicach standardowej rundy i powrót przez Stare Miasto.
Piątek, 23 maja 2014
Kategoria Solo, Szosa
km: | 88.28 | km teren: | 0.00 |
czas: | 03:23 | km/h: | 26.09 |
O Bochni myślałem już od jakiegoś czasu, dzisiaj warunki ku temu okazały się idealne. Południowo-wschodni wiatr był idealny. Nie lubię wracać walcząc z wiatrem, wolę trudzić się na początku, a korzystać w drodze powrotnej. Niestety moje ostatnie wyjazdy nie były najlepszym przygotowaniem do dzisiejszej wycieczki. Swoje dołożyła pogoda i charakterystyka trasy, dość silny wiatr, temperatura w granicach 30 st i sporo, jak dla mnie wzniesień.
Zaczynając od początku, rano po koła do szosówki, trafiła się super okazja wiec grzechem było by nie skorzystać, powrót do domu i wymiana . Kiedy wszystko już było gotowe ruszyłem w trasę, kręcą się rewelacyjnie, rower zyskał rasowego wyglądu i stracił na wadze prawie 800g.
Przeciskając się między samochodami ruszyłem w kierunku Wieliczki, od tej pory spokojnie kręciłem sobie szerokim i równym poboczem. Tak dotarłem do Bochni i na miejscu rozczarowanie, kopalnia soli nie prezentuje się tak okazale jak w Wieliczce, wejście do muzeum wygląda jak nie przymierzając przydrożny bar, a do szybu prowadzi przez bramę między kamienicami. Tylko konstrukcje wind do szybów świadczą o obecności kopalni. Z uwagi na brak możliwości zwiedzania z rowerem odwiedziłem sklep i urządziłem sobie piknik w miejskim parku.
Ne za bardzo mi się chciało, ale wypadało ruszyć w drogę powrotną, całe szczęście, że w tę stronę przewyższenia były odrobinę mniejsze, a wiatr wspomagał jazdę. Niestety połączenie braku kondycji z warunkami pogodowymi dały mi niezły wycisk dzisiaj, nie zmienia to jednak faktu, że dzień jak najbardziej udany.
Profil dzisiejszej trasy (w jedną stronę):
Zaczynając od początku, rano po koła do szosówki, trafiła się super okazja wiec grzechem było by nie skorzystać, powrót do domu i wymiana . Kiedy wszystko już było gotowe ruszyłem w trasę, kręcą się rewelacyjnie, rower zyskał rasowego wyglądu i stracił na wadze prawie 800g.
Przeciskając się między samochodami ruszyłem w kierunku Wieliczki, od tej pory spokojnie kręciłem sobie szerokim i równym poboczem. Tak dotarłem do Bochni i na miejscu rozczarowanie, kopalnia soli nie prezentuje się tak okazale jak w Wieliczce, wejście do muzeum wygląda jak nie przymierzając przydrożny bar, a do szybu prowadzi przez bramę między kamienicami. Tylko konstrukcje wind do szybów świadczą o obecności kopalni. Z uwagi na brak możliwości zwiedzania z rowerem odwiedziłem sklep i urządziłem sobie piknik w miejskim parku.
Ne za bardzo mi się chciało, ale wypadało ruszyć w drogę powrotną, całe szczęście, że w tę stronę przewyższenia były odrobinę mniejsze, a wiatr wspomagał jazdę. Niestety połączenie braku kondycji z warunkami pogodowymi dały mi niezły wycisk dzisiaj, nie zmienia to jednak faktu, że dzień jak najbardziej udany.
Profil dzisiejszej trasy (w jedną stronę):