Środa, 9 lutego 2011
Kategoria Solo
km: | 43.40 | km teren: | 0.00 |
czas: | 02:14 | km/h: | 19.43 |
Przed wyjazdem miałem małe obawy, zastanawiałem się czy jeszcze potrafię jeździć na rowerze, myślałem nawet o jakiś bocznych kółkach, w końcu na rowerze nie byłem od ponad 3 miesięcy.
Na początek niedługa wycieczka, kierunek jak zawsze, choć to co kiedyś było standardem, dzisiaj już nie jest, a Olsztyn, w którym kiedy potrafiłem być kilka razy w tygodniu obecnie jest miejscem gdzie nie zawsze mam po drodze.
Bardzo miło pojechać w rejony, gdzie kiedyś spędzałem na rowerze sporo czasu. Z racji długiej przerwy nie spodziewałem się fajerwerków, postanowiłem spokojnie pokręcić i delektować się samym faktem jazdy.
Trasa bez żadnych udziwnień, głównie asfalt a w teren zajrzałem tylko w kilku miejscach, miłe zaskoczenie bo błota niewiele jak na tę porę roku.
Kilometrów wyszło niewiele, ale najważniejsze, że w końcu się ruszyłem pojeździć.
Trasa przez Kręciwilk, Skrajnicę do Olsztyna, wizyta w Sokolich, runda dookoła zamku i powrót przez Kusięta. Tempo emeryta, ale nawet się nie zagrzałem.
Widok na Olsztyn, oglądając go rzadziej daje więcej radości.
Na nowy rok rowerowy wczoraj dokonałem jeszcze małego zakupu, tym razem na tył więc mam komplet na czerwono:
Na początek niedługa wycieczka, kierunek jak zawsze, choć to co kiedyś było standardem, dzisiaj już nie jest, a Olsztyn, w którym kiedy potrafiłem być kilka razy w tygodniu obecnie jest miejscem gdzie nie zawsze mam po drodze.
Bardzo miło pojechać w rejony, gdzie kiedyś spędzałem na rowerze sporo czasu. Z racji długiej przerwy nie spodziewałem się fajerwerków, postanowiłem spokojnie pokręcić i delektować się samym faktem jazdy.
Trasa bez żadnych udziwnień, głównie asfalt a w teren zajrzałem tylko w kilku miejscach, miłe zaskoczenie bo błota niewiele jak na tę porę roku.
Kilometrów wyszło niewiele, ale najważniejsze, że w końcu się ruszyłem pojeździć.
Trasa przez Kręciwilk, Skrajnicę do Olsztyna, wizyta w Sokolich, runda dookoła zamku i powrót przez Kusięta. Tempo emeryta, ale nawet się nie zagrzałem.
Widok na Olsztyn, oglądając go rzadziej daje więcej radości.
Na nowy rok rowerowy wczoraj dokonałem jeszcze małego zakupu, tym razem na tył więc mam komplet na czerwono:
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj