Środa, 15 października 2014
Kategoria Po mieście
km: | 27.59 | km teren: | 0.00 |
czas: | 01:44 | km/h: | 15.92 |
Przed pracą na krótkie zakupy.
Po ostatnim wyjeździe i powrocie po zmroku bez świateł przetestowałem swoje oświetlenie. Nie wygląda już najlepiej więc pojawił się pretekst żeby kupić coś nowego. Poszperałem, pooglądałem i wybór padł na Lezyne. Okazało się, że wśród ofert najkorzystniejsza była właśnie z Krakowa.
Pogoda ustabilizowała się więc na rowerze po rowerowe zakupy. Na miejscu okazało się, że jestem znacznie przed otwarciem więc postanowiłem skoczyć do IKEI uzupełnić wybrakowaną ostatnio zastawę. Na miejscu wbijam do środka i niemiłe zaskoczenie, z rowerem nigdzie nie wejdę, pomimo barku jakiejkolwiek informacji, że nie życzą sobie wejścia z rowerami. Cóż, każdy ustala zasady u siebie, ale profesjonalnie było by o nich poinformować. Dziwi mnie takie podejście, w środku szczucie ochroną i dziwne argumenty. Żenada, wyszedłem zdegustowany.
Przynajmniej po powrocie do sklepu dostałem to, po co ruszyłem się z domu. Mam nadzieję, że kolejnym razem nie będą grzecznie czekały w domu, kiedy będę kręcił po zmroku.
W drodze powrotnej trafiłem jeszcze nie ciekawą ekspozycję, jak widać są różne pomysły na nadmiar jabłek na rynku.
Po ostatnim wyjeździe i powrocie po zmroku bez świateł przetestowałem swoje oświetlenie. Nie wygląda już najlepiej więc pojawił się pretekst żeby kupić coś nowego. Poszperałem, pooglądałem i wybór padł na Lezyne. Okazało się, że wśród ofert najkorzystniejsza była właśnie z Krakowa.
Pogoda ustabilizowała się więc na rowerze po rowerowe zakupy. Na miejscu okazało się, że jestem znacznie przed otwarciem więc postanowiłem skoczyć do IKEI uzupełnić wybrakowaną ostatnio zastawę. Na miejscu wbijam do środka i niemiłe zaskoczenie, z rowerem nigdzie nie wejdę, pomimo barku jakiejkolwiek informacji, że nie życzą sobie wejścia z rowerami. Cóż, każdy ustala zasady u siebie, ale profesjonalnie było by o nich poinformować. Dziwi mnie takie podejście, w środku szczucie ochroną i dziwne argumenty. Żenada, wyszedłem zdegustowany.
Przynajmniej po powrocie do sklepu dostałem to, po co ruszyłem się z domu. Mam nadzieję, że kolejnym razem nie będą grzecznie czekały w domu, kiedy będę kręcił po zmroku.
W drodze powrotnej trafiłem jeszcze nie ciekawą ekspozycję, jak widać są różne pomysły na nadmiar jabłek na rynku.
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj